PROROCTWA, WIZJE, CHARYZMATY ŚWIĘTEJ FAUSTYNY • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 12040376209

Mający swe korzenie w Polsce Kult Miłosierdzia Bożego jest jedną z najistotniejszych i najbardziej rozpowszechnionych form pobożności katolickiej na przełomie XX i XXI w. Uniwersalny charakter tego kultu nie ulega wątpliwości. Czy to w Ameryce Łacińskiej, czy w Japonii, w Australii, czy też w Polsce, o godz. – czyli w godzinie Miłosierdzia Bożego – wierni odmawiają koronkę, pozostawioną przez s. Faustynę Kowalską, polską siostrę zakonną należącą do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. W kościołach całego świata można też znaleźć charakterystyczne wizerunki Jezusa Miłosiernego. Postać św. Faustyny Helena Kowalska, bo takie imię nosiła siostra Maria Faustyna przed wstąpieniem do swego zgromadzenia zakonnego, urodziła się w 1905 r. w Głogowcu, miejscowości położonej w środkowej Polsce, dziś w województwie łódzkim, niedaleko Łęczycy. Skończyła tylko trzy klasy szkoły podstawowej, a od 16. roku życia pracowała jako pomoc domowa, najpierw w Aleksandrowie Łódzkim, w Łodzi, a następnie w Warszawie. Ze względu na ubóstwo jej kandydatura była odrzucana przez kilka kolejnych zgromadzeń, do których się zgłosiła w przekonaniu, że ma powołanie zakonne. W końcu Helenę przyjęło Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, pod warunkiem wpłaty posagu, na który dziewczyna pracowała przez rok. W 1925 r. wstąpiła do zakonu i rozpoczęła postulat, a w rok później przyjęła obłuczyny oraz imię zakonne Maria Faustyna. Pierwsze śluby złożyła w Łagiewnikach w 1928 r., a w 1933 r. śluby wieczyste. Mieszkała kolejno w Wilnie, w Warszawie w domu na ul. Żytniej, a następnie na ul. Hetmańskiej, w Płocku, znowu w Wilnie, w Walendowie, Derdach i ponownie w Krakowie, gdzie zmarła w 1938 r. W zgromadzeniu pełniła różne posługi, najczęściej polegające na ciężkiej pracy fizycznej. Pracowała m. in. jako furtianka, ogrodniczka, a także sprzedawczyni w prowadzonej przez zgromadzenie piekarni. Pierwsze objawienia s. Faustyny miały miejsce w Płocku w lutym 1931 r. Siostrze ukazywał się osobiście Jezus. W trakcie objawień polecił on zakonnicy zlecenie namalowania obrazu przedstawiającego Jezusa Miłosiernego z zapisanym aktem strzelistym - „Jezu, ufam Tobie!”. Wizerunek ten stanie się jednym z podstawowych elementów nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego. Jednocześnie s. Faustyna w czasie objawień otrzymała polecenie doprowadzenia do ustanowienia święta Miłosierdzia Bożego, mającego przypadać w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Od 1933 r. siostra znalazła się pod duchową opieką osobistego spowiednika – ks. Michała Sopoćki, dziś błogosławionego Kościoła katolickiego. Z kolei zalecony w wizjach mistycznych pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego powstał w 1934 r. Wizerunek został namalowany w Wilnie przez Eugeniusza Kazimirowskiego, według bezpośrednich wskazówek mistyczki. Dziś obraz ten znajduje się w kościele Miłosierdzia Bożego w Wilnie i stanowi jedną z dwu najbardziej popularnych form tego obrazu. Drugą, bardziej znaną wersją obrazu „Jezu ufam Tobie!” jest ten powstały już po śmierci s. Faustyny w 1943 r. w Krakowie, namalowany z inspiracji ks. Sopoćki przez Adolfa Hyła. Obraz przedstawia postać Jezusa, spoglądającego na widza, ubranego w białą szatę. Pan Jezus unosi na nim prawą rękę w geście błogosławieństwa, lewą zaś – ręką wskazuje na swoje serce. Z Serca Jezusowego biegną dwa promienie: jasny – symbolizujący wodę, oraz czerwony – oznaczający krew, które wytrysnęły z przebitego boku ukrzyżowanego Jezusa. W roku 1935 siostra Faustyna otrzymała od Jezusa, w trakcie swych mistycznych wizji, kolejne polecenie stworzenia zgromadzenia zakonnego, dedykowanego kultowi Miłosierdzia Bożego, a także usłyszała specjalną modlitwę – koronkę Miłosierdzia Bożego. Koronka stała się kolejną podstawową formą pobożności związanej z tym kultem. Niestety, wkrótce potem s. Kowalska zachorowała na gruźlicę. W 1937 r. została uzdrowiona, lecz w kolejnym roku jej stan zdrowia ponownie się pogorszył. Gdy zmarła w październiku 1938 r., pochowano ją w krakowskich Łagiewnikach. Siostra Faustyna była uznawana za stygmatyczkę, choć jej stygmaty były tzw. stygmatami ukrytymi. Zakonnica nie miała widocznych na ciele ran, ale odczuwała fizyczny ból w miejscach ran ukrzyżowanego Jezusa – w dłoniach, stopach, boku, a także na głowie, w miejscu korony cierniowej. S. Kowalska odczuwała intensywny ból w czasie mszy świętej w piątki. Wrażenie to powracało, gdy zakonnica spotykała osoby w stanie grzechu ciężkiego albo zamierzające taki grzech popełnić. Po raz pierwszy te stygmaty ukryte pojawiły się w 1928 r., a potem wróciły po kilkuletniej przerwie w 1936 r. i pozostały aż do śmierci. Polska mistyczka zostawiła też po sobie jeden z najważniejszych tekstów dwudziestowiecznej mistyki katolickiej – „Dzienniczek”. Pisany był on w Wilnie, a następnie w Krakowie, począwszy od lipca 1934 r. do czerwca 1938 r. na wyraźne polecenie Jezusa. Mistyczka sporządzała notatki w związku z wydanym jej nakazem spowiedników: przede wszystkim – ks. Michała Sopoćki, a także za pozwoleniem przełożonych Zgromadzenia. Dzieło składało się w sumie z sześciu zeszytów i zawiera opis życia wewnętrznego autorki. Znajdujemy w nim także opis życia klasztornego s. Faustyny, jej cierpień fizycznych i duchowych, natomiast główny nacisk kładziony jest w nim na życie wewnętrzne przyszłej świętej. Zawiera opis doznawanych przez nią mistycznych wizji Chrystusa, w których wskazuje on na Miłosierdzie Boże, jako na jedyny ratunek dla świata. „Dzienniczek” s. Faustyny jest jednym z najczęściej przekładanych dzieł polskiej literatury. Ma ponad 30 oficjalnych tłumaczeń na języki obce, a powstają nowe, używane w częściach globu odległych od Polski, takich jak tagalo, czy suahili. Kilka słów należy poświęcić wspomnianemu już spowiednikowi s. Faustyny i najważniejszemu obok niej głosicielowi kultu Miłosierdzia Bożego. Ks. Michał Sopoćko był księdzem archidiecezji wileńskiej i profesorem teologii pastoralnej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, a po zakończeniu II wojny światowej wykładowcą Wyższego Seminarium Duchownego w Białymstoku, a więc w tej części archidiecezji wileńskiej, która znalazła się w granicach powojennej Polski. W czasie wojny w latach 1942-1944 ks. Sopoćko był zagrożony aresztowaniem przez Niemców – w związku z tym, że był zaangażowany w pomoc ukrywającym się Żydom. Musiał więc w tym okresie sam ukrywać się poza miastem pod fałszywym nazwiskiem. Zasługi tego kapłana dla kultu Miłosierdzia Bożego są poważne. Zgodnie z zaleceniami otrzymanymi przez s. Faustynę założył on w 1942 r. w Wilnie nowe zgromadzenie Sióstr Jezusa Miłosiernego. Po zakończeniu działań wojennych przeniosły się one w granice powojennej Polski, a w 1955 r. zgromadzenie otrzymało zezwolenie na funkcjonowanie na prawie diecezjalnym w administraturze apostolskiej w Gorzowie. Dzieje kultu Miłosierdzia Bożego Kult zapoczątkowany wizjami s. Faustyny Kowalskiej, a następnie propagowany przez ks. Sopoćkę szerzył się początkowo z wieloma problemami. Ważnym impulsem do rozprzestrzeniania się tej formy pobożności stała się II wojna światowa. W trakcie okupacji niemieckiej mieszkańcy Wilna rozpowszechnili w całym kraju kult Miłosierdzia Bożego, doskonale pasujący do tragicznych warunków wojny i okupacji, gdy mógł stanowić dla wielu cierpiących źródło duchowej nadziei. Obrazki Jezusa Miłosiernego towarzyszyły polskim zesłańcom w związku Sowieckim, a także więźniom i ofiarom obozów koncentracyjnych. Żołnierze armii gen. Władysława Andersa, w większości złożonej z uratowanych z sowieckiego zesłania, przenieśli to nabożeństwo na cały świat, bowiem armia ta trafiła najpierw na Bliski Wschód, potem do Włoch i Wielkiej Brytanii. Kult dotarł też w tym okresie do USA wraz z pallotynem - ks. Józefem Jarzębowskim. Na ziemiach polskich kult promieniował głównie z Łagiewnik, gdzie znalazły się wspomniany już obraz pędzla Hyły oraz miejsce pochówku zmarłej w 1938 r. mistyczki. Kult Miłosierdzia Bożego nie od razu spotkał się z akceptacją Kościoła oficjalnego. W 1946 r. wprawdzie prymas Polski kard. August Hlond wraz z episkopatem Polski poprosił Stolicę Apostolską o ustanowienie na ziemiach polskich uroczystości Miłosierdzia Bożego w tzw. niedzielę przewodnią, jednak petycja ta nie znalazła zrozumienia w Rzymie. Nie zyskały też kanonicznego potwierdzenia wizje opisane w „Dzienniczku”. Teolodzy nie starali się początkowo pogłębić znajomości tej formy pobożności, a władze kościelne obawiały się niekontrolowanego rozwoju kultu inspirowanego wizjami s. Faustyny. Krytycznie do form kultu Miłosierdzia Bożego odnieśli się metropolita wileński, rezydujący w Białymstoku abp. Romuald Jałbrzykowski oraz biskup przemyski – Franciszek Barda. Kulminacją kryzysu było wydanie w 1958 r. przez Święte Oficjum zakazu kultu Miłosierdzia Bożego w formach zaproponowanych przez s. Kowalską. Wpłynęły na to przekłamania w tłumaczeniach z polskiego ocenianych przez Święte Oficjum. Inną przyczyną były realne nieprawidłowości w rozwoju kultu spowodowane brakiem dostatecznej refleksji teologicznej nad tą formą pobożności. Błędnie interpretowano kolory promieni wychodzących z serca Jezusa – jako nawiązanie do biało-czerwonej polskiej flagi. W tym samym 1958 r. po raz pierwszy w tej kwestii zabrał głos nowo mianowany biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej Karol Wojtyła. W opinii przygotowywanej na potrzeby Świętego Oficjum pozytywnie wypowiedział się on o nowym kulcie. Opinia watykańskiej dykasterii zakazywała wprowadzenia święta Miłosierdzia Bożego, a także zakazywała rozpowszechniania obrazków Jezusa Miłosiernego i pism s. Kowalskiej. Kult wizerunku Jezusa Miłosiernego uzależniała od zgody miejscowego biskupa. Ostrzegała też orędownika kultu ks. Sopoćkę przed dalszym propagowaniem kultu. Jednak pomimo zakazu rozpowszechniania wydanego przez Stolicę Apostolską, kult przetrwał. Był on – za zgodą abp. Eugeniusza Baziaka – kontynuowany w Łagiewnikach. Arcybiskup Karol Wojtyła, który na początku lat 60. XX w. stanął na czele metropolii krakowskiej, w 1965 r. zainicjował proces beatyfikacyjny s. Faustyny Kowalskiej. W 1968 r. trafił on do watykańskiej Kongregacji Spraw Beatyfikacyjnych. Wówczas ponownie rozpoczęło się badanie pism polskiej zakonnicy. Zajął się tym m. in. jako cenzor – ks. prof. Ignacy Różycki, krakowski teolog, który choć początkowo niechętny kultowi, stał się wkrótce jednym z najgorliwszych propagatorów nowej formy pobożności. Wielkie zasługi położyli na polu pogłębienia uzasadnienia teologicznego kultu Miłosierdzia Bożego także księża pallotyni. Na podstawie poszerzonych opinii cenzorów, w 1977 r. kard. Wojtyła napisał do Kongregacji Nauki Wiary w celu wyjaśnienia wątpliwości wokół nabożeństwa. Pragnął wykazać, że pisma s. Faustyny nie zawierały treści sprzecznych z doktryną katolicką i moralnością. W kwietniu 1978 r. Kongregacja Nauki Wiary przychyliła się do jego argumentacji i odwołała dekret Świętego Oficjum z 1958 r. Już w październiku tego samego roku zdeklarowany obrońca kultu Miłosierdzia Bożego – kard. Wojtyła – został papieżem, jako Jan Paweł II. Od tego momentu władze kościelne w pełni zaangażowały się w propagowanie nowego kultu. Papież uznał wręcz szerzenie kultu Miłosierdzia Bożego za swoje szczególne zadanie. W 1981 r. Jan Paweł II opublikował encyklikę poświęconą Bożemu Miłosierdziu – Dives in misericordia. Papież ten uważnie obserwował proces beatyfikacyjny s. Faustyny, a ostatecznie w 1993 r. w niedzielę przewodnią, ogłosił s. Kowalską błogosławioną Kościoła katolickiego. Stało się to impulsem decydującym o gwałtownym rozwoju kultu Miłosierdzia Bożego. Jak podaje Ewa Czaczkowska np. w latach 1993-2000 liczba pielgrzymów do Łagiewnik wzrosła sześciokrotnie. W 1995 r. Kościół w Polsce uzyskał zezwolenie na obchodzenie święta Miłosierdzia Bożego w niedzielę przewodnią. Wreszcie, w 2000 r. Jan Paweł II – ponownie w pierwszą niedzielę po Wielkiejnocy – kanonizował św. Faustynę Kowalską. Jednocześnie ogłosił dla całego Kościoła powszechnego ustanowienie w niedzielę przewodnią święta Miłosierdzia Bożego. Jan Paweł II zaangażował się także osobiście w budowę sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach – w miejscu gdzie spoczywały relikwie św. Faustyny, a także gdzie znajdował się słynący łaskami i otoczony kultem obraz Bożego Miłosierdzia, pędzla Adolfa Hyły. Sam odwiedził Łagiewniki dwukrotnie – w 1997 r. podczas swej VI pielgrzymki do Polski oraz w 2002 r. – podczas ostatniej – VIII wizyty w Ojczyźnie. Podczas ostatniej z wizyt, papież nazwał krakowskie sanktuarium „światowym centrum kultu Miłosierdzia”. Konsekrował tamtejszą nową świątynię i dokonał przy tej okazji uroczystego zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu. Był to akt pobożności osobiście zaprojektowany i przeprowadzony przez Jana Pawła II. Od tego momentu na całym świecie powstały liczne sanktuaria Bożego Miłosierdzia. Ustanowiono je na wszystkich kontynentach, a po kilka znajduje się m. in. w Argentynie, Brazylii, Chile, Ekwadorze, Hiszpanii, na Filipinach, we Francji, w Indiach, we Włoszech, w Meksyku, w Słowenii, w USA i oczywiście w Polsce. Papież Jan Paweł II oraz ks. Sopoćko, nazywani apostołami Bożego miłosierdzia, także zostali wyniesieni na ołtarze. Pierwszy, zmarły w 2005 r., został beatyfikowany w 2011 r., a kanonizowany w trzy lata później. Natomiast ks. Sopoćko, zmarłego w 1975 r., beatyfikowano w roku 2008. Kult Bożego Miłosierdzia pozostaje – obok kultu św. Jana Pawła II – prawdopodobnie najpoważniejszym polskim wkładem w rozwój dwudziestowiecznej pobożności katolickiej. dr hab. Paweł Skibiński Bibliografia: Św. Faustyna Kowalska, Diary of Saint Maria Faustina Kowalska: divine mercy in my soul, Kraków 2012. Ewa K. Czaczkowska, Siostra Faustyna. Biografia Świętej, Kraków 2012. Ewa K. Czaczkowska, Cuda świętej Faustyny, Kraków 2014. Ewa K. Czaczkowska, Papież, który uwierzył. Jak Karol Wojtyła przekonał Kościół do kultu Bożego Miłosierdzia, Kraków 2016. Ewa K. Czaczkowska, Kult Bożego Miłosierdzia 1938–2002, „Teologia Polityczna”, nr 10, 2018, s. 147-158. Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń, Ufam. Śladami Siostry Faustyny. Warszawa 2009. Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń, Ufający. Śladami bł. ks. Michała Sopoćki, Warszawa 2012. Jacek Grzybowski, Mistyczka i Ojczyzna. O narodowych i politycznych przesłaniach Dzienniczka św. s. Faustyny Kowalskiej, „Teologia Polityczna”, nr 10, 2018, s. 103-124. Maria Winowska, Prawo do Miłosierdzia. Posłannictwo siostry Faustyny, Paryż 1974. Fot. Św. Faustyna Kowalska, Wikipedia.
Książka "365 myśli o Bożym Miłosierdziu" w spiralowanej oprawie zawiera wybór myśli św. siostry Faustyny, św. Jana Pawła II, bł. Michała Sopoćki oraz wielu innych, nie tylko polskich świętych, którzy mówili o miłości, jaką Bóg ukochał każdego człowieka. Siostra Faustyna była posądzana o histerie i fantazjowanie. Przez długi czas nikt nie wierzył, że tę prostą i niewykształconą dziewczynę Jezus wybrał na apostołkę Bożego Miłosierdzia. Jej niezwykłą biografię spisała Ewa K. Czaczkowska."Siostra Faustyna. Biografia świętej" to niezwykła pozycja czytelnicza, napisana z pasją. Ewa K. Czaczkowska przedstawia nieznane fakty z życia tej zakonnicy. Ujawnia także tajemnice szerzenia się kultu Miłosierdzia Bożego. Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza opisuje kolejne okresy Jej życia - od chwili narodzin, poprzez wstąpienie do zakonu, wizje, aż do śmierci. Ta część składa się z rozdziałów zatytułowanych nazwami miast lub miejscowości, których będą dotyczyć oraz opatrzonych cytatami. Druga część dotyczy realizacji misji siostry Faustyny po Jej śmierci. A także jej procesu beatyfikacyjnego i Faustyna, a właściwie Helena Kowalska urodziła się 25 kwietnia 1905 roku w Głogowcu. W 1922 roku postanowiła wstąpić do klasztoru, jednak rodzice się nie zgodzili. Udało jej się to dopiero 3 lata później. Została przyjęta do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie (ul. Żytnia). Od tamtej pory podróżowała z miejsca na miejsce - do Aleksandrowa, Łodzi, Krakowa, Skolimowa, Częstochowy, a nawet okres w Jej życiu rozpoczął się 22 lutego 1931 roku. Wtedy to w celi, w której mieszkała (w zakonie w Płocku), objawił się Jej Jezus i nakazał namalowanie obrazu znanego dziś na całym świecie. Jak wspominała to w swoim "Dzienniczku": Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. (…) Po chwili powiedział mi Jezus: „Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym realizacja tej misji nie była łatwa. Jej spowiednik oraz przełożone mieli obawy i podchodzili do do sprawy sceptycznie. Wszystko przez nieufność do objawień prywatnych. Skąd taka postawa? Jak wyjaśnia ksiądz Jan Machniak, wszystko, co działa na nasze zmysły, podlega też działalności złego ducha, który może zwodzić człowieka. Dlatego święty Jan od Krzyża mówił, aby odrzucić wszystkie objawienia, nawet te, które przybliżają nas do Boga, aby nie popaść w pułapkę, jaką może zastawić na człowieka zły duch. Takim przykładem mogą być rzekome objawienia w Garabandal w Hiszpanii, które miały odciągnąć wiernych od objawień w obraz powstał dopiero 3 lata później, w czerwcu 1934 roku, po usilnych staraniach siostry Faustyny. Pierwsze publiczne wystawienie Obrazu Jezusa Miłosiernego nastąpiło 26 kwietnia 1935 roku w Ostrej Bramie w Wilnie. Mimo to musiało minąć 50 lat, by objawienia prywatne siostry Faustyny zostały uznane przez Kościół. Co ciekawe, siostra Faustyna miała także inne wizje, niektóre z nich Ją przerażały, np. piekło. Wszystko to miało na celu przygotowanie ludzi na ostateczne przyjście Boga. Zapowiadała także kilku osobom wybuch II wojny światowej, który nastąpił rok po jej napisana lekkim językiem. Wyraźnie widać fascynację autorki św. Faustyną. Dzięki temu biografia nie zawiera suchych fakty, lecz stanowi opowieść popartą wypowiedziami ludzi z otoczenia siostry Faustyny, autorytetów naukowych z dziedziny teologii czy dogmatyki. Dużym walorem tej lektury są różnorodne fotografie związane z siostrą Faustyną, mapy miejsc, w których przebywała oraz ośrodków i sanktuariów Miłosierdzia Bożego w Polsce i zagranicą. Warto wspomnieć o zamieszczonym na końcu książki kalendarium świętej siostry Faustyny oraz indeksie osób, dzięki któremu łatwiej odnaleźć interesujące fakty z Jej życia. Książkę polecam miłośnikom biografii oraz osobom chcącym zgłębić swoją wiedzę na temat jednej z najsłynniejszych polskich K. Czaczkowka jest dziennikarką i historykiem. Założyła portal Na swoim koncie ma także książki "Kardynał Wyszyński", "Ksiądz Jerzy Popiełuszko" oraz "Kościół XX wieku".Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
W 1943 r. krakowski spowiednik s. Faustyny, o. J. Andrasz, jezuita, poświęcił obraz namalowany przez Adolfa Hyłę według wizji s. Faustyny, ofiarowany do klasztornej kaplicy jako wotum za ocalanie rodziny z wojennej zawieruchy. O. Andrasz zapoczątkował też uroczyste nabożeństwo ku czci miłosierdzia Bożego.
„Dzienniczek” napisany przez Polkę, w Polsce i po polsku – z jego uniwersalnym obrazem Chrystusa miłosiernego – stanowi dla nas, mieszkańców tego pełnego paradoksów i sprzeczności kraju nad Wisłą, bardzo poważne wyzwanie – pisał bp Jacek Grzybowski w 10. numerze rocznika Teologii Politycznej pt. „Solidarność i miłosierdzie”.Zanim zaczniemy czytać Dzienniczek świętej siostry Faustyny Kowalskiej – od kilkunastu lat jeden z najbardziej znanych i najczęściej tłumaczonych na świecie polskich tekstów – musimy uświadomić sobie dwie ważne pierwsze, dzieło to zostało napisane w języku polskim. Siostra Faustyna jest Polką, myśli, modli się i mówi po polsku, a wszystkie osoby, które ze sfery nadprzyrodzonej przychodzą do niej i jej się objawiają (Jezus, Matka Boża, święci, aniołowie), mówią do niej w języku polskim[1]. My, Polacy, czytamy zatem jeden z najważniejszych tekstów religijnych XX wieku w języku oryginału. To rzadkość, jeśli chodzi o dzieła istotne dla światowej kultury i religii. Przesłanie siostry Faustyny dociera do nas bez pośrednictwa językowych translacji i ich zniekształceń. Po drugie, w kilku tekstach zawartych w Dzienniczku czytamy, że Jezus wprost mówi do siostry Faustyny o naszej ojczyźnie, o zatem ten swoisty przecież tekst – dzieło mistyczne, zapis głębokiego życia duchowego zakonnicy przed II wojną światową – zauważamy, że przez język, obyczaj i kulturę jest ono zanurzone w polskości, a w niektórych fragmentach wprost nawiązuje do racji, wydarzeń i kategorii politycznych[2]. Analizując ten swoisty tekst zauważamy, że przez język, obyczaj i kulturę jest ono zanurzone w polskości, a w niektórych fragmentach wprost nawiązuje do racji, wydarzeń i kategorii politycznych Sądzę więc, że z perspektywy zawartych w Dzienniczku treści można zasadnie postawić pytania: czy dla Boga ważne jest, jakiej jesteśmy narodowości? Czy ta cecha naszego życia (najczęściej nabyta bez własnej woli, nieświadomie i niedobrowolnie, bo przez urodzenie i wychowanie w konkretnym miejscu świata i jego kulturze, na co przecież nie mamy absolutnie żadnego wpływu) jest z boskiej perspektywy istotna? Czy Bóg postrzega nas jako Polaków, Niemców, Brytyjczyków, Francuzów? Czy narodowość, ojczyzna, w której żyjemy, i tworząca je kultura mają w Jego oczach znaczenie? Wydaje się przecież, że chrześcijaństwo jest religią bardzo uniwersalną, przekraczającą jednostkowe kategorie nacji i narodów. Bóg Jezusa Chrystusa jest Ojcem wszystkich ludzi, a w nim wszyscy razem jesteśmy braćmi i siostrami. W przesłaniu Ewangelii Chrystusa nie ma względu na osoby i rasy, nie ma już – mówi Paweł, Apostoł wszystkich narodów – Żyda, Greka, niewolnika, wolnego, mężczyzny, – wspólnota rodu, ziemi i kulturyZanim spróbujemy odpowiedzieć na postawione pytania, zauważmy, że łacińskie terminy natio, gens i populus już w czasach wczesnochrześcijańskich były wiązane z nazewnictwem ludów Starego Testamentu. Wydaje się, że to przede wszystkim biblijna wykładnia wprowadziła w świat średniowieczny kategorię ludu i narodu przyporządkowaną poszczególnym grupom, plemionom czy nacjom – Szwabom, Burgundom, Bretończykom, Polanom – konotując je jednocześnie z terytorium, działaniami politycznymi, lojalnością wobec suwerena, obronnością, zabieganiem o własne interesy. Wielu badaczy dopatruje się zatem początków świadomości narodowej ludu, który przekształca się w naród, w historii starożytnego Izraela. Dzieje biblijne ukazują, jak plemienno-etniczno-religijna wspólnota przekształca się (szczególnie pod wpływem sprzeciwu wobec Egipcjan, opuszczenia Egiptu i zasiedlenia Kanaanu) we wspólnotę, która widzi swoją szczególną misję w historii świata i sama siebie nazywa ludem wybranym[3].Kiedy patrzymy na kulturową i cywilizacyjną drogę ludzkości, dostrzegamy wyraźnie, jak pisał już Bronisław Malinowski, że istnienie narodów jest pierwotnym i fundamentalnym faktem w ewolucji ludzkości[4]. W takim właśnie znaczeniu ojczyzna narodowa staje się przedłużeniem i rozwinięciem ojczyzny rodzinnej. Jej członków łączą więzy krwi oraz wartości wynikające z przynależenia do wspólnoty etnicznej, jednego rodu, plemienia lub szerzej narodu, którego terytorium stanowi istotny czynnik fizycznej integracji. Ojczyzna staje się w ten sposób wyrazem idei siły i suwerenności. Najcenniejszą wartością jest tu dobro wspólnoty, które stanowi najwyższe prawo, będące ponad interesami grup lokalnych i społecznych. Dzięki temu następuje utożsamienie się przestrzeni ojczyzny z terytorium narodu, co z kolei implikuje rolę granic, a w konsekwencji konieczność ich strzeżenia i obrony[5].Niektórzy badacze pokazują, że naród jako wspólnota ujawnia się już w Grecji i to na dwu płaszczyznach, a mianowicie w całości etnogenetycznej, co znalazło odbicie w ideach panhellenistycznych (np. u Herodota, u którego świadomość grecka krzepła w wojnie z potęgą perską[6]), oraz w idei polis jako małego narodu, na przykład ateńskiego, lacedemońskiego, tebańskiego itd. Wydaje się, że pojęcie narodu było znane we wszystkich wielkich cywilizacjach pierwotnych, chociażby w Sumerze, Egipcie, Chinach, nie mówiąc już o Rzymie i jego idei Populus Romanus[7]. Anthony Smith twierdzi, że narody potrzebują ojczyzn, rozumianych jednak jako terytoria historyczne, na których „żyli nasi przodkowie”, a których znaczenie, rolę i symbole lud sobie uświadamia. To zatem lud jest matecznikiem narodu. Być może dalekiego, a zatem również interpretacyjnie dość ryzykownego ujęcia wspólnot protonarodowych zdołamy doszukać się w starożytnych formach życia społecznego[8].Na pewno możemy jednak powiedzieć, że w początkowych stadiach naród tworzy wspólnota plemienna, a czynnikiem koniecznym jest terytorium zamieszkiwania (zwane ziemią macierzystą bądź ojczystą), o które wspólnie się dba i którego wspólnie się broni. Feliks Koneczny pisał: „nie może się poczucie narodowe wytworzyć inaczej, jak tylko wśród zwartego żywiołu etnicznego”[9]. Tak ojczyznę postrzegał również święty Tomasz z Akwinu, pisząc, że w oddawaniu czci drugie miejsce po Bogu zajmują rodzice i ojczyzna, ponieważ z nich się rodzimy, a w niej wychowujemy. Cześć należna ojczyźnie to szacunek oddany współrodakom[10]. Cześć należna ojczyźnie to szacunek oddany współrodakom Z kolei Stanisław Ossowski określał ojczyznę i naród jako swoistą zbitkę pojęciową, na którą składają się wyobrażenia miejsca urodzenia (kraju lat dziecinnych), historii, sztuki, kultury, stanowiące swoiste uniwersum symboliczne – metonimię ojczyzny. I właśnie to uniwersum można potocznie nazwać ojczyzną, ale w sensie ojczyzny ideologicznej, niezbędnej jako wyobrażona zasada wspólnoty narodu. W logice takich analiz naród jest opisany jako wielka społeczność ludzi, których łączą różne spoiwa, jednak nade wszystko kultura[11]. Owocem tej kulturowej świadomości jest wiara, że ze wspólnotą narodową, poprzez wspólnych przodków i więzy pokrewieństwa, jesteśmy związani w szczególny sposób, a związek ten ma charakter normatywny (odczuwanie go stanowi dla członków zbiorowości obowiązek moralny). Ta świadomość i towarzysząca jej specyficzna relacja stanowią fundament kultury narodowej, która znajduje swoje odbicie w pojęciu ojczyzny – tego, co pochodzi od wspólnego ojca. Ojczyzna jest tu widziana jako podstawowy korelat narodu, którego istotę stanowią: pokrewieństwo biologiczno-genetyczne grup ludzkich żyjących długi czas w określonym środowisku geograficzno-przyrodniczym, wytworzenie specyficznych właściwości psychofizycznych przekazywanych i wzmacnianych w kolejnych pokoleniach, tworzenie wspólnego języka, kultury, symboliki[12]. Dominikanin o. Józef Maria Bocheński zaznaczał, że pojęcie narodu i ojczyzny należy widzieć w kontekście źródeł bytu, zarówno tych fizycznych, jak i tych duchowych. Dlatego ostatecznie – mówił – jesteśmy tym, kim jesteśmy, ponieważ urodziliśmy się w takich, a nie innych okolicznościach biologiczno-kulturowych[13].Jan Paweł II ujął tę więź bardzo syntetycznie:„Naród to jakaś szczególna synteza mowy, myślenia, wartości, doświadczenia, wiary, tradycji, cywilizacji, a więc w szerokim tego słowa znaczeniu – kultury. Tworzą tę syntezę poszczególni ludzie, ale też duch narodu tworzy niejako każdego człowieka i kształtuje całe pokolenia. Jest dla nich mocą i natchnieniem w tworzeniu wciąż nowych wartości, w kształtowaniu oblicza życia ojczystego, życia rodziny ludzkiej, w kształtowaniu przyszłości”[14].O Polsce w Dzienniczku Mając na względzie powyższe definicje i ważne uściślenia pojęć rodu, narodu, rodzinnego kraju, spójrzmy teraz na teksty świętej Faustyny zawarte w Dzienniczku, w których wprost pojawiają się odwołania do Polski jako Dzienniczku znajduje się 16 fragmentów dotyczących znaczeniowo Polski. Słowo „Polska” pojawia się 12 razy, słowo „Ojczyzna” 18 razy (w tym siedem w odniesieniu do ojczyzny niebieskiej). W dwu miejscach odnajdziemy słowo „kraj”, ale z kontekstu wiadomo, że na pewno chodzi o Polskę. Słów, które odnoszą się wprost do Polski, jest zatem 25, a temat Polski jest podjęty w 16 ustępach Dzienniczka i jest to liczba znikoma, ponieważ jeśli wszystkich mniejszych i większych ponumerowanych odniesień jest 1828 (według paginacji ciągłej stworzonej przy wydaniu Dzienniczka w Krakowie w 1983 roku), to wspomnienie Polski stanowi zaledwie 0,82 procent całego Dzienniczka. To niewiele. Jednak mimo tej znikomości, z szerszej perspektywy urywki te wydają się ważne i można je uporządkować w następujące zbiory:1) Sam Pan Jezus, objawiający się Faustynie, mówi o Polsce (4 fragmenty):a) Pewnego dnia powiedział mi Jezus, że spuści karę na jedno miasto, które jest najpiękniejsze w Ojczyźnie naszej. Kara ta miała być – jaką Bóg ukarał Sodomę i Gomorę. Widziałam wielkie zagniewanie Boże i dreszcz napełnił, przeszył mi serce. Milczeniem modliłam się. Po chwili powiedział mi Jezus: Dziecię Moje, łącz się ściśle w czasie ofiary ze Mną i ofiaruj Ojcu Niebieskiemu Krew i rany Moje na przebłaganie za grzechy miasta tego. Powtarzaj to bez przestanku przez całą Mszę św. czyń to przez siedem dni. Siódmego dnia ujrzałam Jezusa w obłoku jasnym i zaczęłam prosić, ażeby Jezus spojrzał na miasto i na kraj nasz cały. Jezus spojrzał się łaskawie. Kiedy spostrzegłam życzliwość Jezusa, zaczęłam Go błagać o błogosławieństwo. Wtem rzekł Jezus: Dla ciebie błogosławię krajowi całemu – i uczynił duży znak krzyża ręką nad Ojczyzną naszą. Radość wielka napełniła duszę moją widząc dobroć Boga[15] (nr 39).b) 1933 [rok]. W pewnej chwili usłyszałam taki głos w duszy: odpraw nowennę za Ojczyznę. Nowenna ta będzie się składać z litanii do Wszystkich Świętych. Proś o pozwolenie spowiednika (nr 59).c) Dziś powiedział mi Pan: Idź do Przełożonej i powiedz, że życzę sobie, żeby wszystkie Siostry i dzieci odmówiły tę koronkę, której cię nauczyłem. Odmawiać mają przez dziewięć dni i w kaplicy, w celu przebłagania Ojca Mojego i uproszenia miłosierdzia Bożego dla Polski (nr 714).d) Gdy się modliłam za Polskę, usłyszałam te słowa: Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje (nr 1732).Ten ostatni fragment, bardzo znany i wielokrotnie komentowany, Jezus wypowiedział do siostry Faustyny na kilka miesięcy przed jej śmiercią, między 25 maja a 2 czerwca 1938 roku. Za wspomnianą „iskrę” uznaje się często samą siostrę Faustynę i orędzie o Bożym Miłosierdziu, które przekazała światu[16]. Czy jest to jednak właściwa interpretacja? Na tym etapie analizy nie podejmuję się rozstrzygnięcia tego Inne osoby nadprzyrodzone mówią o Polsce w wizjach świętej siostry Faustyny (3 fragmenty):a) 1934 rok. W dzień Wniebowzięcia Matki Bożej nie byłam na Mszy św., pani doktór nie pozwoliła, ale modliłam się gorąco w celi. Po chwili ujrzałam Matkę Bożą w niewypowiedzianej piękności i rzekła do mnie: córko moja, żądam od ciebie modlitwy, modlitwy i jeszcze raz modlitwy za świat, a szczególnie za Ojczyznę swoją. Przez dziewięć dni przyjmij Komunię św. wynagradzającą, łącz się ściśle z Ofiarą Mszy św. Przez te dziewięć dni staniesz przed Bogiem jako ofiara, wszędzie, zawsze, w każdym miejscu i czasie – czy w dzień, czy w nocy, ilekroć się przebudzisz, módl się duchem. Duchem zawsze trwać na modlitwie można (nr 325).b) Dzień odnowienia ślubów. W początku Mszy św. widziałam Jezusa tak jak zwykle, Który błogosławił nam i wszedł do Tabernakulum. Wtem ujrzałam Matkę Bożą w szacie białej, w niebieskim płaszczu, z odkrytą głową, Która się zbliżyła od ołtarza do mnie i dotknęła mnie swymi dłońmi i okryła swym płaszczem i rzekła mi: Ofiaruj te śluby za Polskę. Módl się za nią. 15/VIII (nr 468).c) Dziś rano przyszła do mnie dziewica św. Barbara i poleciła mi, abym przez dziewięć dni ofiarowała Komunię św. za kraj swój, a tym uśmierzysz zagniewanie Boże (nr 1251).3) Sama święta siostra Faustyna mówi o Polsce (9 fragmentów):a) Wrzesień. Pierwszy piątek. Wieczorem ujrzałam Matkę Bożą, z obnażoną piersią i zatkniętym mieczem, rzewnymi łzami płaczącą i zasłaniała nas przed straszną karą Bożą. Bóg chce nas dotknąć straszną karą, ale nie może, bo nas zasłania Matka Boża. Lęk straszny przeszedł przez moją duszę, modlę się nieustannie za Polskę, drogą mi Polskę, która jest tak mało wdzięczna Matce Bożej. Gdyby nie Matka Boża, na mało by się przydały nasze zabiegi. Pomnożyłam swoje wysiłki modlitw i ofiar za drogą Ojczyznę, ale widzę, że jestem kroplą wobec fali zła. Jakże kropla może powstrzymać falę? O, tak. Sama z siebie kropla jest niczym, ale z Tobą Jezu, śmiało stawię czoło całej fali zła i nawet piekłu całemu, Twoja wszechmoc wszystko może (nr 686).b) Nowennę tę miałam odprawić w intencji Ojczyzny. W siódmym dniu nowenny ujrzałam Matkę Bożą pomiędzy niebem, a ziemią, w szacie jasnej, modliła się z rękami złożonymi na piersiach, wpatrzona w niebo, a z Serca Jej wychodziły ogniste promienie i jedne szły do nieba, a drugie okrywały naszą ziemię (nr 33).c) Jezu, proszę Cię za Ojczyzną moją, broń ją przed napaścią wrogów (nr 240).d) W pewnej chwili kiedy się odprawiała adorację za naszą Ojczyznę, ból ścisnął duszę i zaczęłam się modlić w następujący sposób: Jezu najmiłosierniejszy, proszę cię przez przyczynę świętych Twoich, a szczególnie przez przyczynę Matki Twojej najmilszej, która Cię wychowała z Dziecięctwa, błagam Cię, błogosław Ojczyźnie mojej. Jezu, nie patrz na grzechy nasze, ale spójrz się na łzy dzieci małych, na głód i zimno jakie cierpią. Jezu, dla tych niewiniątek, udziel mi łaski, o którą Cię proszę dla Ojczyzny mojej. W tej chwili ujrzałam Pana Jezusa, Który miał oczy zaszłe łzami i rzekł do mnie: widzisz córko Moja, jak bardzo Mi ich żal, wiedz o tym, że one utrzymują świat (nr 286).e) Ojczyzno moja kochana, Polsko, o gdybyś wiedziała, ile ofiar i modłów za ciebie do Boga zanoszę. Ale uważaj i oddawaj chwałę Bogu, Bóg cię wywyższa i wyszczególnia, ale umiej być wdzięczna (nr 1038).f) Często się modlę za Polskę, ale widzę wielkie zagniewanie Boże na nią, iż jest niewdzięczna. Całą duszę wytężam, aby ją bronić. Nieustannie przypominam Bogu Jego obietnice miłosierdzia. Kiedy widzę Jego zagniewanie, rzucam się z ufnością w przepaść miłosierdzia i w nim zanurzam całą Polskę, a wtenczas nie może użyć Swej sprawiedliwości. Ojczyzno moja, ile ty mnie kosztujesz; – Nie ma dnia, w którym bym się nie modliła za ciebie (nr 1188).g) Dziś zaczęłam nowennę do Matki Najświętszej Wniebowzięcia w trzech intencjach: pierwsza – abym się mogła widzieć z ks. dr. Sopoćko; druga – aby Bóg przyspieszył dzieła tego; trzecia – w intencji Ojczyzny (nr 1206).h) W pewnej chwili, ujrzałam stolicę Baranka Bożego i przed tronem trzech świętych: Stanisława Kostkę, Andrzeja Bobolę i Kazimierza królewicza, którzy się wstawiali za Polskę (nr 689).i) Widziałam gniew Boży ciążący nad Polską. I teraz widzę, że jeśliby Bóg dotknął kraj nasz największymi karami, to byłoby to jeszcze Jego wielkie miłosierdzie, bo by nas mógł ukarać wiecznym zniszczeniem za tak wielkie występki. Struchlałam cała, jak mi Pan choć trochę uchylił zasłony. Teraz widzę wyraźnie, że dusze wybrane podtrzymują w istnieniu świat, aby się dopełniła miara (nr 1533).4) Święta siostra Faustyna mówi o ojczyźnie, ale w kontekście nieba, królestwa Bożego (4 fragmenty):a) Ojczyzna niebieska: 15/ Nie zagości smutek w sercu kochającym wolę Bożą. Stęsknione serce moje za Bogiem, odczuwa całą nędzę wygnania. Idę odważnie – choć ranią się stopy – do ojczyzny swojej, a w tej drodze posilam się wolą Bożą, ona mi jest pokarmem. Wspierajcie mnie szczęśliwi mieszkańcy ojczyzny niebieskiej, by siostra wasza nie ustała w drodze. Chociaż jest straszna pustynia, jednak idę z czołem wzniesionym i patrzę w słońce to jest w miłosierne Serce Jezusa (nr 886).b) Widzę, że jeszcze się nie spełniła we mnie całkowicie wola Boża, dlatego żyć muszę, bo przecież wiem, że jeżeli spełnię wszystko, co Bóg względem mnie postanowił na ziemi, to dłużej mnie nie pozostawi na wygnaniu, bo domem moim jest niebo, ale nim pójdziemy do Ojczyzny, musimy spełnić wolę Bożą na ziemi, to jest – muszą się w nas dokonać próby i walki (nr 897). c) Z tęsknotą wielką patrzę na ciebie, ojczyzno moja, kiedyż się skończy to moje wygnanie, […] Z tęsknotą patrzę na świętych ślady, którzy przeszli przez puszczę tę do Ojczyzny (nr 1304).d) Bo ojczyzna moja, to niebo. – Wierzę w to niezbicie (nr 1589). Cztery ostatnie fragmenty nie dotyczą więc znaczeniowo omawianego przeze mnie problemu. Autentyczna troska o dom, Kościół, ojczyznęSkoro mamy zbiór tekstów Faustyny Kowalskiej dotyczący Polski, zapytajmy, jakie wnioski możemy wysnuć z przytoczonych pierwsze: gdyby wziąć pod uwagę utarte opinie o przeżyciach mistycznych, mogłoby się wydawać, że mistyk, jako człowiek najwyższych stanów ducha, dotykający nadprzyrodzoności, doświadczający sytuacji i zjawisk przekraczających ludzkie racje poznawcze, jest osobą bardzo samotną. Przez swoją inność, nieprzekazywalność doświadczeń, jakich doznaje, powinien być w swym środowisku niejako wyalienowany. A jednak z kart Dzienniczka, ale może przede wszystkim z Listów[17] wynika, że mistyczka Faustyna nie jest osobą samotną czy odizolowaną, ale zaangażowaną w różnorakie wspólnoty: zakonną, społeczną, narodową. Bez wątpienia jest sobą właśnie dzięki Polsce, Kościołowi jako środowisku wiary, relacjom rodzinnym i zgromadzeniu zakonnemu. Co więcej, zauważmy, że Helena Kowalska kierowana (jak sama opisuje) wskazaniami Chrystusa trafia do zgromadzenia czynnego, można rzec – zauważa Tomasz Wiścicki – aż nadto czynnego. Swe stany mistyczne musi, nie bez trudu, godzić z gotowaniem dla dziesiątków osób, sprzątaniem, uprawą ogrodu. Bardzo ciężko i ofiarnie pracuje na rzecz swojej wspólnoty, mimo słabości ciała i wycieńczenia chorobami[18]. Mistyczka Faustyna nie jest osobą samotną czy odizolowaną, ale zaangażowaną w różnorakie wspólnoty: zakonną, społeczną, narodową Nie dostrzegamy w jej życiu także alienacji politycznej. W tekstach, które można nazwać społecznymi, Faustyna jest zatroskana o los swojego kraju i mimo nadprzyrodzonych doświadczeń cały czas pozostaje zanurzona w swoim tu i teraz. Zarówno przez objawiającego się jej Jezusa, jak i wszystkie napotykane osoby (doczesne i nadprzyrodzone) jest rozpoznana i odnaleziona w swym ojczystym języku, w realiach środowiska, w miejscu egzystencji, w swoim narodzie, jego przestrzeni i czasie (Polska sprzed II wojny światowej). Mistyczka, rozmawiająca swobodnie z postaciami „nie z tego świata” (spoza czasu, przestrzeni, bieżącej historii), wciąż pozostaje zanurzona w języku, obyczaju, kulturze. Jest realnym dzieckiem swojej drugie: w przytoczonych tekstach (jak i w całym Dzienniczku) wybrzmiewa, iż zgromadzenie zakonne, miasto, ojczyzna i wspólnota narodowa mają bardzo istotne znaczenie. Faustyna, mistyczka najwyższych poziomów (co potwierdzają znawcy życia duchowego), nie jest więc apolityczna, awspólnotowa czy aspołeczna. Przeciwnie, na kartach jej tekstu odnajdujemy dowody szczerej miłości, zaangażowania i troski o Polskę, naród, współrodaków. Jej relacje wobec innych osób wypływały wyraźnie z poczucia więzi ze wspólnotą rodzinną, zakonną, kościelną, narodową i ogólnoludzką. Wzmacniały się one, stawały się bardziej autentyczne, a wręcz żarliwe, gdy Faustyna uświadamiała sobie wagę, moc i znaczenie przesłania o Bożym Miłosierdziu[19]. Świadczy o tym także jej mocne zaangażowanie w odprawianie czasem kilkudniowych modlitw i nowenn w intencjach ojczyzny[20]. Dzięki zapiskom z Dzienniczka wiemy, że święta z Głogowca była osobą bardzo wrażliwą, wyczuloną na racje sprawiedliwości i prawości, a jednocześnie niezwykle empatyczną, emanującą życzliwością i zatroskaną o wspólnotę sióstr, z którymi żyła[21].Po trzecie: czytając Dzienniczek pod kątem wspólnotowo-społecznym, wyraźnie widzimy u siostry Faustyny autentyczną (wyrażaną zarówno w czynach, jak i w modlitwie) troskę o trzy fundamentalne wspólnoty polityczne opisane i przedstawione już w starożytnych rozważaniach świata greckiego. Dla filozofa polityki to szczególnie ważne, greckie doświadczenia polityczne mają bowiem fundamentalne znaczenie zarówno dla rozumienia polityki w ogóle, jak i dla europejskiego etosu społecznych ideałów. Nie jest bowiem nadużyciem powiedzenie, że Europa – w jej ideowych źródłach – narodziła się w Grecji. To kultura helleńska, a potem coraz potężniejsza cywilizacja stworzyły podstawy euroatlantyckiej jedności i siły nie tylko w sferze kultury, sztuki czy filozofii, lecz także w sposobie myślenia o wspólnocie, państwie i polityce. Dlatego terminy i kategorie polityczne starożytnych mają do dziś podstawowe znaczenie tak w życiu codziennym, jak i w polityce oraz w prawie. Jeśli Grecy jako pierwsi świadomie wypowiedzieli słowa: pólis, demos, kratos, koinonia, „demokracja”, „oligarchia”, „obywatel”, oznacza to, że właśnie oni „wynaleźli” politykę. Zbyt słabo pamiętamy, że tak zaskakująco wiele pojęć przejęliśmy z dorobku Hellady. Słowa „polityczny” i „polityka” pochodzą od greckiego wyrazu pólis i należą w naszej cywilizacji do zakresu pojęć potocznych, przypominając tym samym, że dopiero wraz z greckim miastem-państwem pojawiło się to, co nazywamy zorganizowanym i świadomym siebie (obywatelskim) społeczeństwem. W starożytnej Grecji dokonały się więc narodziny „humanizmu politycznego”, tu też uformowała się pierwsza wolna refleksja nad samą polityką[22]. Nie bez znaczenia jest zatem dostrzeżenie, że siostra Faustyna żywo pozostaje obecna w trzech ważnych dla Greków wspólnotach politycznych: oíkos (dom zamieszkania), ecclēsia (zgromadzenie, wspólnota religijna) i pólis (wspólnota polityczna – miasto-państwo). Czytając Dzienniczek dostrzegamy, że wszystkie te trzy przestrzenie życia społecznego są dla Faustyny bardzo istotne i stanowią jej świat. Ona żyje sprawami swego zgromadzenia (poszczególnych domów, podopiecznych, sióstr), przepełnia ją troska o Kościół, o zbawienie dusz biednych grzeszników, ale jest także szczerze zaniepokojona o Polskę, jej los i przyszłość[23].I w końcu po czwarte: do tych obserwacji można jeszcze dodać, że z zapisków siostry Kowalskiej wyraźnie wybrzmiewa, iż grzech to nie tylko jednostkowy występek związany ze złamaniem Bożych przykazań, lecz także realna i często bardziej dramatyczna w swych skutkach nieprawość – zbrodnie i niesprawiedliwości całych zbiorowości, społeczeństw, państw, narodów czy miast. Lektura Dzienniczka ukazuje polską zakonnicę jako tę, która w sposób mistyczny poznaje niewyrażalną nędzę ludzką w wymiarze globalnym. Objawienie siostrze Faustynie przez Jezusa duchowej kondycji ludzkości, tego, jaki jest „rodzaj ludzki w obecnym stanie”[24], uświadamia jej ogrom zła obecnego w świecie, winy ludzi, zagrożenia dla jedności, pokoju i społecznego ładu[25].Faustyna a demokracja liberalnaMając na uwadze te, na razie dość oczywiste, wnioski, zauważmy, że obecna w życiu polskiej zakonnicy świadomość polityczna i wynikająca z niej troska o kręgi społeczne (dom, Kościół, ojczyznę), w których przyszło jej żyć, okazuje się diametralnie różna od paradygmatów współczesnego liberalizmu, który przecież nasycony jest ogromną świadomością polityczną. Obserwując siostrę Faustynę z kart Dzienniczka, nie dostrzegamy w jej zachowaniu i postawach indywidualistycznych tendencji obecnych we wspólnotach naszego czasu. W liberalnych demokracjach (dziś widać to coraz wyraźniej) człowiek pragnie swego samostanowienia, ogłaszając z mocą innym: jestem konieczny, jestem wystarczalny, nie mam i nie muszę mieć wierności wobec osób, spraw, idei i rzeczy, w tym także wobec państwa, narodu, wspólnoty. Tym przesłaniem jednostka głosi, że ostatecznie zawsze należy zawsze budować na sobie, bez zależności od innych ludzi, religii, narodu czy Boga. W Dzienniczku zaś przeciwnie – w modlitwach, rozmyślaniach i cierpieniach Faustyny dostrzegamy jakiś mocny i uderzający rys antyliberalny, antyindywidualistyczny, a powiedziałbym wręcz: antyoświeceniowy. Choć mistyczka kontaktuje się z Bogiem w sposób niewyobrażalnie jednostkowy, a jej przeżycia tworzą unikatowy świat, do którego nikt poza nią nie ma dostępu, a nawet więcej: świat jej objawień stanowi dla niej źródło cierpień i konfliktów, to jednak harmonijnie żyje pośrodku różnorodnych wspólnot. Święta z Głogowca, chociaż tak niezwykle wyróżniona, obdarzona przez Jezusa wyjątkową miłością, a nawet nazwana przez Niego Jego sekretarką[26], nie jest ponad zakon, Kościół, naród, Polskę. Cóż to dla nas oznacza? Pragniemy mniej ryzyka, zagrożeń, ograniczeń, a coraz więcej wolności, wolności od innych, od cierpienia, powinności, praw Z jednej strony prawdę, że nie ma chrześcijaństwa, jak również najwyższych i najbardziej wysublimowanych stanów mistycznych, poza konkretną wspólnotą, kulturą, kontekstem społecznym. Z drugiej, że liberalny indywidualizm (marginalizowanie dobra wspólnego, hierarchii, poświęcenia dla innych, odpowiedzialności, służby) nie jest właściwą formą budowania ludzkich wspólnot. Patrząc na rozwijaną od czasów powojennych, a promowaną szczególnie mocno od lat dziewięćdziesiątych XX wieku demokrację liberalną, widzimy coraz wyraźniej, że prawda liberalizmu wyraża się w tezie: jednostka ma być wolna i nie musi mieć zaufania do nikogo, jest sama sobie absolutem, unika cierpienia, zobowiązań, poświęcenia i odpowiedzialności za wspólnotę szerszą niż ona sama. Dlatego pragniemy mniej ryzyka, zagrożeń, ograniczeń, a coraz więcej wolności, wolności od innych, od cierpienia, powinności, praw. Dla liberalizmu proces maksymalizacji wolności nie ma granic. Chcemy luksusu wolności – zauważa trafnie Marcin Król – ale jednocześnie nie mamy najmniejszej chęci walczyć czy umierać w jego obronie[27]. Przerzucamy zatem to zobowiązanie na instytucje (w założeniu anonimowe i czyste w swych intencjach), by nasze pragnienie samostanowienia zrealizowały przez sprawowanie kontroli, opanowanie, przewidzenie i zorganizowanie wszystkiego wokół nas. Znakiem tego jest to, co stanowić ma największą siłę (a dla wierzących chrześcijan realną skazę) liberalnego świata – pełne powagi i mocy pragnienie opanowania oraz zarządzania skutkami ludzkich słabości (wierzący określą: grzechu pierworodnego). Stało się to pokusą XX wieku i wciąż, mimo tak wielu porażek współczesności, jest urojeniem wieku mimo pragnienia absolutnego samozarządzania, świat liberalizmu wpycha wolną i autonomiczną wobec wspólnotowych zobowiązań jednostkę w pustkę indolencji, samotności, a czasem wręcz nihilizmu. W perspektywie idei wolności stworzonej przez Johna Stuarta Milla, a wyrażającej się w znanym dziś każdemu dziecku haśle – „granicami mojej wolności jest twoja wolność” – ludzie stają się obojętni: „możesz być muzułmaninem, feministką, gejem, nacjonalistą albo kimkolwiek chcesz, póki mnie to nie dotyczy”. Zobaczmy, że w bogatej, sytej i liberalnej Europie coraz więcej mieszkańców, szczególnie dużych miast i wielkich metropolii, mieszka w pojedynkę, a jedna na cztery osoby umiera samotnie. W ciągu ostatnich dwudziestu lat ilość przepisywanych antydepresantów wzrosła o ponad 30 procent. Liberalizm uczy samowystarczalności, a to sprawia, że dziś całe pokolenia pracują na to, by być w pełni samodzielne i nie zależeć od nikogo. Ta idea przypomina jednak miecz obosieczny. Zyskanie pełnej niezależności wiąże się z tym, że nikt nie jest zależny od nas, a zatem stajemy się nikomu niepotrzebni. Co więcej, przywiązani do niezależności, często mamy problem z wypowiedzeniem prostej racji wspólnotowej: potrzebuję cię. Boimy się, że to oznaka słabości, i czujemy się w obowiązku udowadniać, że damy sobie radę w pojedynkę[28]. Autonomiczność i wolność stają się najważniejszymi cnotami tak konstruowanego świata. Chcemy zapomnieć, że jesteśmy przygodni i niekonieczni, a jednocześnie nie radzimy sobie w dzisiejszym, coraz bardziej skomplikowanym świecie – pozbawieni tożsamości, rozsypani, zdezintegrowani, uważnie czyta Dzienniczek, ten od razu dostrzeże, że tego nie ma w życiu świętej Faustyny. Ona zarówno w swych osobistych przeżyciach mistycznych, jak i w wydarzeniach wspólnotowych jest zdana na moc, łaskę, pomoc oraz Boże wsparcie. Nie zarządza samą sobą, nie opanowuje perfekcyjnie swojego życia, zmuszona jest niejako z tym, co zostało jej dane, oddać się całkowicie woli Boga, Jego prowadzeniu i mocy. Faustyna z Dzienniczka na pewno nie jawi się jako samowystarczalna i samozarządzająca. Wręcz przeciwnie, jest przygodna, słaba, zależna i całkowicie oddana prowadzeniu Dzienniczka może nas więc wiele nauczyć: gdy czytamy duchowe opisy Faustyny, widzimy bowiem, że ona nie żyje w samotności, nie jest odizolowana od osób, wspólnot, relacji. Pozostaje, jak pokazałem, zanurzona w różnych kręgach społecznych, choć cały czas (jak każdy mistyk) nosi w sobie tajemnicę Bożego wybrania i niewyrażalności tego, co wewnętrznie jako dar i zadanie dla świataObok troski, zaangażowania i wspólnotowej odpowiedzialności ważnym wątkiem w analizowanych tekstach Faustyny jest motyw cierpienia. Każdy, kto czyta Dzienniczek, od razu dostrzeże, jak mocno trud, udręka i choroba są obecne w życiu mistyczki. I znowu: ten obraz życia stoi w sprzeczności z istotnymi ideałami liberalizmu – być wolnym i jednocześnie unikać wszelkich dolegliwości, niedogodności, wysiłku, wyswobodzić się od innych i związanych z nimi zobowiązań czy odpowiedzialności, a także uciążliwości, jakie przynoszą[29]. Stąd tak wielka obecnie popularność różnego rodzaju ułatwiaczy (od sprzętu AGD, przez technikę i różnorodne innowacje cyfrowe, do środków psychotropowych i farmakologicznych). Dzienniczek pokazuje nam zgoła coś innego. Faustyna nie ma łatwego życia, a co więcej – wielokrotnie doświadcza różnorodnych cierpień i bólów: od fizycznych i chorobowych, do głęboko duchowych i wewnętrznych, takich, których nawet język nie jest w stanie opisać[30].Dla naszych rozważań jest ważne również to, że temat cierpienia pojawia się w sposób istotny także w kontekście analizowanych nielicznych fragmentów politycznych: „W pewnej chwili kiedy się odprawiła adoracja za naszą Ojczyznę, ból ścisnął duszę i zaczęłam się modlić w następujący sposób: Jezu najmiłosierniejszy, proszę cię przez przyczynę świętych Twoich, a szczególnie przez przyczynę Matki Twojej najmilszej, która Cię wychowała z Dziecięctwa, błagam Cię, błogosław Ojczyźnie mojej. Jezu, nie patrz na grzechy nasze, ale spójrz się na łzy dzieci małych, na głód i zimno jakie cierpią. Jezu, dla tych niewiniątek, udziel mi łaski, o którą Cię proszę dla Ojczyzny mojej. W tej chwili ujrzałam Pana Jezusa, Który miał oczy zaszłe łzami i rzekł do mnie: – widzisz córko Moja, jak bardzo Mi ich żal, wiedz o tym, że one utrzymują świat” (nr 286).Zauważmy, że ten tekst jest swoistym odwróceniem (ale przez Faustynę niezamierzonym) opowieści z Braci Karamazow Fiodora Dostojewskiego[31]. W tym cytacie nie ma jednak zarzutu wobec teodycei, nie ma oskarżenia rzuconego Bogu, że oto łza niewinnego dziecka unieważnia istnienie dobrego i wszechmocnego Stwórcy. Przeciwnie, w wizji Faustyny ojczyzna trwa przez cierpienie i płacz dzieci, przez głód i zimno, które są ich udręką. Dzięki nim świat jest jeszcze podtrzymywany w istnieniu. Zgoda na ból, a wręcz zaakceptowanie go jako daru, który ma nadprzyrodzoną moc, to kolejny antyliberalny rys Dzienniczka. Jeśli bowiem współczesne konstruowanie społeczności polega na wspomnianym już przeze mnie poszerzaniu zakresu wolności, której granicą nie jest już ani natura, ani religia, ani nawet rozum, ale wolność drugiego i minimalizowanie różnych udręk, to dobrowolne przyjęcie trudu krzyża stanowi antytezę tej politycznej wizji. Brzemię cierpienia nie dotyczy jedynie fizyczności W tym trudnym do interpretacji fragmencie (nr 286), zarówno cierpienie Chrystusa („miał oczy zaszłe łzami”), jak i udręka niewinnych stają się racją Bożego miłosierdzia („jak bardzo mi ich żal, wiedz o tym, że one utrzymują świat”). Co więcej, brzemię cierpienia nie dotyczy jedynie fizyczności. To zaskakujące, ale przecież wyraźnie widzimy, że wobec Faustyny Kowalskiej Jezus określa w Dzienniczku swoje bardzo poważne oczekiwania, które w pierwszym wrażeniu wydają się wręcz niemożliwe do spełnienia, gdyż przekraczają zdolności i możliwości jej kondycji („namaluj obraz”, „stwórz zgromadzenie”, „opowiedz siostrom, kapłanom, biskupom, światu całemu o głębi nieskończonego miłosierdzia”). Na domiar wszystkiego jednocześnie nie daje jej wprost środków do zrealizowania tych PolskiObok rysu antyliberalnego i szczególnego znaczenia cierpienia w przytoczonych fragmentach Dzienniczka uderza przede wszystkim wyjątkowość Polski jako konkretnej wspólnoty polityczno-społecznej. Jak słusznie zauważa Wiścicki, zastanawiający jest fakt, iż orędzie miłosierdzia, tak uniwersalne i istotne dla świata pogrążonego w grzechu, pojawia się akurat w Polsce, w narodzie, który niejednokrotnie autentycznie, a nie metaforycznie, skazywano na wymazanie z historii i zagładę[32]. Istnienie Polski – choć dla nas stanowi przecież podstawę egzystencji i nadziei – wielokrotnie było kwestionowane jako gorszące, niekonieczne, nieważne („poczwarny bękart Traktatu Wersalskiego” – mówił o Polsce Wiaczesław Mołotow)[33]. Właśnie w tym kraju, umieszczonym pomiędzy dwoma tak różnymi religijnie, obyczajowo i kulturowo państwami, mającymi zawsze w historii przedziwne pragnienie narzucania innym nacjom swoich politycznych narracji, dokonało się ujawnienie światu idei Chrystusa miłosiernego, docierającego do biednych grzeszników z mocą przesłania o nieskończonym Bożym przebaczeniu[34].Czy to przypadek, że najważniejsze objawienia mistyczne XX wieku dokonują się w Polsce, wobec prostej dziewczyny o nazwisku Kowalska (czyż może być bardziej zwyczajne polskie nazwisko?), a ich szczególna intensywność przypada na wczesne lata trzydzieste, czyli czas, gdy Adolf Hitler i narodowy socjalizm zdobywają władzę w Niemczech, a w Rosji radzieckiej Stalin umacnia swą porewolucyjną dominację krwawym terrorem wymierzonym w klasowych wrogów ludu? Uświadommy sobie, że właśnie wtedy nieznana nikomu polska zakonnica staje się „sekretarką Bożego orędzia”, by głosić narodom jedyny ratunek dla społeczeństw, państw i ludzi – zanurzenie się w tajemnicy miłosierdzia. Wbrew naszym kompleksom i frustracjom, to polskiej zakonnicy Bóg powierzył misję ogłoszenia całej ludzkości tego, tak dziś na świecie znanego, modlitewnego wezwania – „Jezu, ufam Tobie” Jak by zatem nie patrzeć, z kilku przytoczonych polityczno-społecznych fragmentów Dzienniczka, a także z kontekstu powstawania tego duchowego pamiętnika i celu, dla jakiego został napisany, wyłania się Polska jako kraj szczególnie umiłowany przez Chrystusa. Obraz naszej ojczyzny ukazany przez świętą z Głogowca jest czytelny – sam Jezus, Maryja i niektórzy święci troszczą się o Polskę. Wbrew naszym kompleksom i frustracjom, że mówimy w hermetycznym, niełatwo przetłumaczalnym dla innych kultur języku, że zawsze egzystujemy jakoś odizolowani od głównego nurtu idei i historii z ich globalną dynamiką, że zawsze spóźnieni nie nadążamy za „duchem czasu”, to właśnie polskiej zakonnicy Bóg powierzył misję ogłoszenia całej ludzkości tego, tak dziś przecież na świecie znanego modlitewnego wezwania – „Jezu, ufam Tobie”.Może to zastanawiające, może napawające dumą, a może onieśmielające – uniwersalne przesłanie skierowane do świata pogrążonego w lękach, niepewności i utrapieniach, przesłanie zwrócone do każdego człowieka, każdej nacji i kultury, dokonało się właśnie po polsku. Uwzględniając bez żadnej fałszywej dumy tę perspektywę, możemy stwierdzić, że Dzienniczek mówi nam – Polska może stać się liderem i wzorem dla narodów, państw, wręcz dla świata, jednak nie przez siłę ekonomicznych, wojskowych czy technologicznych zwycięstw, ale jako realizatorka, orędowniczka, głosicielka i propagatorka idei niezgłębionego miłosierdzia pełnienia woli Boga: Polska i jej rola w świecieAby jednak nie ulec zbytniej euforii i mesjanistycznym tendencjom, tak bliskim nam, Polakom, należy zrozumieć, że w Dzienniczku wraz z kilkukrotnym wspomnieniem naszego kraju Faustyna jednocześnie podkreśla fakt, że los Polski jest zależny od tego, czy wypełni ona wolę Bożą. Jeśli tak się nie stanie, Polska nie będzie wywyższona i uhonorowana w świecie – wręcz przeciwnie, spotka ją sprawiedliwy, straszny i słuszny gniew Boży[35].Jeśli fragment nr 1732 – „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje” – pokazuje, że nasza ojczyzna to naród wyjątkowo ukochany przez Chrystusa i otaczany nadzwyczajną opieką, to jest to jednak obietnica warunkowa: gdy będziemy mu wierni. Czy tak się stanie i kiedy? Wydaje się, że odpowiedzią są słowa: „jeżeli posłuszna będzie woli Mojej”[36].W przypadku tekstów religijnych i mistycznych, odwołujących się do racji nadprzyrodzonych, trudno o jednoznaczne tezy i jasne interpretacje. Jeśli przyjmujemy przesłanie Dzienniczka na poważnie, to pełnienie woli Bożej przez jedną osobę oznacza dziś podjęcie ogromnego wyzwania wiary. Rozumiemy zatem, że tym bardziej trudna, a może dla wielu wręcz niemożliwa, jest próba zrealizowania Bożego przesłania przez cały naród. Czyż bowiem we współczesnej Polsce coraz więcej osób nie neguje istnienia grzechu, nie ignoruje istnienia Stwórcy i nie postępuje tak, jakby Boga w ogóle nie było? Ale nie chodzi tylko o jednostki czy rodziny, chodzi o cały kraj[37]. I tu wkraczamy już wprost w przestrzeń polityczności, bo przecież ojczyzna, naród, państwo to – jak już pokazałem – polityczność w całej swej wewnętrznej treści. A zatem, na mocy tych rozstrzygnięć, zapytajmy odważnie: czyż warunek postawiony przez Jezusa w Dzienniczku nie oznacza dokładnie tyle, że politycznie uchwalane prawo naszego kraju powinno respektować i odzwierciedlać prawo Boże?Namysł nad przedstawioną powyżej treścią prowadzi do poszukiwania obszarów, które w obietnicy Jezusa zostają poddane warunkowości. Pochylenie się nad nimi wydaje się o tyle istotne, że poważne potraktowanie przesłania Dzienniczka – zwłaszcza tego politycznego, dotyczącego Polski – stawia każdego z nas i cały naród wobec wielkiej szansy, szansy na nawrócenie, na zmianę odnoszenia się do Boga, na wynagrodzenie Bogu za grzechy własne i za grzechy innych popełnione zarówno w naszej ojczyźnie, jak i na całym świecie, szansy na uśmierzenie sprawiedliwego Bożego sądu i uniknięcie kary, na którą wszyscy słusznie zasługujemy[38]. Jeśli przyjmujemy przesłanie Dzienniczka na poważnie, to pełnienie woli Bożej przez jedną osobę oznacza dziś podjęcie ogromnego wyzwania wiary Szansa ta odnosi się do możliwości uzyskania znaczenia i trwałości całej społeczności państwowej. Jej osiągnięcie jest jednak uzależnione od poszanowania przez ogół społeczeństwa porządku ustanowionego przez Stwórcę. Warunkujący wymóg obejmuje odrzucenie etyki przeciwnej prawu Bożemu, czyli – mówiąc językiem katechizmowym – polega na nawróceniu, uznaniu ze skruchą własnych grzechów i zadośćuczynieniu za nie Bogu i bliźnim. Jeśli zastanowimy się, co dziś warunkuje obietnicę zapisaną w Dzienniczku przez siostrę Faustynę, zapytamy, jakich konkretnych działań domaga się Jezus obecnie, aby błogosławić Polsce, to – idąc za analizowanymi objawieniami – zostajemy naprowadzeni na problem cierpienia niewinnych dzieci. Co jest zatem istotą tej Polskiej szansy dziś, na progu XXI wieku? Osobiście sądzę, że jest nią uchwalenie prawa całkowicie chroniącego życie poczęte i uniemożliwiającego jakiekolwiek skrzywdzenie i uprzedmiotowienie niewinnej istoty ludzkiej, które dokonuje się w aktach aborcji, wczesnoporonnej antykoncepcji, procedurze zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro) i eksperymentach biogenetycznych przeprowadzanych na ludzkich istotach. Tak uchwalone prawo, chroniące w sposób całkowity początek i kres życia ludzkiego przed działaniami aborcyjnymi, eugenicznymi i eutanazyjnymi, może stać się szansą na dziejową misję narodu polskiego. Byłby to bowiem społeczny i polityczny akt dokonany przez ważny i duży europejski kraj, jakim jest Polska, ukazujący całemu światu, że można odważnie i z całą mocą stanąć po stronie człowieka – życia nienarodzonych, chorych, niepełnosprawnych, starych, życia najbardziej niewinnego i że w logice Dzienniczka świętej siostry Faustyny są to działania konieczne. W takich politycznych decyzjach dokonuje się właśnie pełnienie woli Bożej, a z tym ściśle jest związany warunek „wywyższenia Polski w potędze i świętości”. Co więcej, wydaje mi się, że bez realizacji tego „posłuszeństwa woli Mojej” żaden nawet najsprytniejszy i najlepiej zorganizowany rząd, a szczególnie taki, który powołuje się na wartości chrześcijańskie, konserwatywne, republikańskie, złożony z ludzi deklarujących się jako wierzący chrześcijanie i dokonujących gestów kultu w świętych sanktuariach (Łagiewniki, Częstochowa), nie osiągnie sukcesu, nie dokona ekonomicznego cudu i nie zrealizuje politycznych zmian na lepsze. Po prostu nie będzie miał Bożego błogosławieństwa i – jak mówi Biblia – „nie ostoi się jego królestwo”. Choć może brzmieć to kontrowersyjnie, uważam, że ten warunek musi być koniecznie spełniony, aby obietnica, którą usłyszała święta Faustyna, stała się rzeczywistością[39]. Modlitwa i ofiara za OjczyznęCzy docenimy tę szansę i będziemy potrafili z niej skorzystać? To pytanie jest ciągle aktualne, tak jak wciąż aktualne są słowa Jezusa zanotowane przez świętą z Głogowca: „Na ukaranie mam wieczność, a teraz przedłużam im czas miłosierdzia, ale biada im, jeżeli nie poznają czasu nawiedzenia Mego” (nr 1160). Rozpoznać właściwy moment działania, podjąć wyzwanie, zaryzykować, zawierzyć i zrealizować. To trudne, ale czyż nie na tym właśnie polega głębia dojrzałej i świadomej egzystencji? Czyż taka dynamika nie wpisuje się w wezwanie „Jezu, ufam Tobie”? Pamiętajmy jednak, że dokonanie ważnego aktu politycznego, radykalnie uznającego racje cywilizacji życia w kontrze do cywilizacji egoizmu i śmierci, jest czynem wielkiej odwagi, a równocześnie zadaniem dramatycznie trudnym. Jego skutkiem może być bowiem nie tylko uratowanie dziesiątków, a nawet milionów istnień ludzkich (co już samo w sobie jest przecież czynem autentycznie prawym), lecz także determinacja do tworzenia jakościowo innych społeczności, kultur, całych cywilizacji. To wskazanie drogi, przetarcie szlaku, zachęta ukazująca innym, że to, co wydawać by się mogło niemożliwe, stało się realne. Nie da się tego dokonać własnymi tylko siłami. Stawka jest zbyt to, że podjęcie wysiłku ustanowienia w naszej ojczyźnie praw sprawiedliwych, odpowiadających wymaganiu „wierności” względem Jezusa, nie jest kwestią wyłącznie instytucji ustawodawczych – prezydenta, parlamentu czy rządu. Apel do „bycia wiernym” jest skierowane do ogółu, wzywa zatem do odpowiedzialności każdego mieszkańca naszej ojczyzny, aby podjął z zaangażowaniem, za przykładem świętej siostry Faustyny i z pomocą jej nadprzyrodzonego wstawiennictwa, właściwe dla siebie działanie w tej sprawie[40]. Ona dała nam przykład, gdy z taką gorliwością modliła się za Polskę, cierpiała i wstawiała się za swój kraj:„Pomnożyłam swoje wysiłki modlitw i ofiar za drogą Ojczyznę, ale widzę, że jestem kroplą wobec fali zła. Jakże kropla może powstrzymać falę? O, tak. Sama z siebie kropla jest niczym, ale z Tobą, Jezu, śmiało stawię czoło całej fali zła i nawet piekłu całemu. Twoja wszechmoc wszystko może (nr 686); Nowennę tę miałam odprawić w intencji Ojczyzny. W siódmym dniu nowenny ujrzałam Matkę Bożą pomiędzy niebem a ziemią, w szacie jasnej; modliła się z rękami złożonymi na piersiach, wpatrzona w niebo, a z serca Jej wychodziły ogniste promienie i jedne szły do nieba, a drugie okrywały naszą ziemię (nr 33); Jezu najmiłosierniejszy, proszę Cię przez przyczynę Twoich, a szczególnie przez przyczynę Matki Twojej najmilszej, która Cię wychowała z Dziecięctwa, błagam Cię, błogosław Ojczyźnie mojej (nr 286); Kiedy widzę Jego zagniewanie, rzucam się z ufnością w przepaść miłosierdzia i w nim zanurzam całą Polskę, a wtenczas nie może użyć Swej sprawiedliwości. Ojczyzno moja, ile ty mnie kosztujesz; – Nie ma dnia, w którym bym się nie modliła za ciebie” (nr 1188).Jeśli jest w nas wiara w to, co zostało zapisane w duchowo-mistycznym pamiętniku świętej siostry Faustyny, to zdajemy sobie sprawę, iż wypełnienie się nadziei Jezusa, jaką złożył On w Polsce, zależy od nas, naszego pokolenia i naszych inicjatyw, zarówno tych duchowych, jak i tych politycznych. Tak rozpoznana droga może sprawić, że w naszym kraju „oddamy chwałę Bogu, a On nas wywyższy i wyszczególni” (por. Dzienniczek, nr 1038). Czyn bezinteresownej miłości, skierowany zwłaszcza na ratowanie i ochronę najbardziej niewinnych, ma w sobie – uczy święta siostra Faustyna – moc niewyobrażalną:„Dla twojej miłości odwracam sprawiedliwe kary, na które ludzkość zasłużyła. […] Jedno twoje westchnienie miłości wynagradza mi za wiele zniewag, jakimi mnie karmią bezbożnicy (nr 1489); Córko Moja, twoje cierpienia nocy dzisiejszej wyjednały wielkiej liczbie dusz łaskę miłosierdzia” (nr 1459). ***Dzienniczek siostry Faustyny, jednej z największych świętych XX wieku, czytany pod kątem politycznym (zadanie to w pierwszym odruchu mogło wydawać się dziwne, a nawet groteskowe) wybrzmiewa znaczeniami, których do końca się nie spodziewaliśmy. Filozofia polityki, dogłębna refleksja nad racjami i horyzontami ludzkich społeczności, potrafi dostrzec i wyeksponować wątki polityczne nawet w tekstach religijnych, przesiąkniętych treściami wiary. Co zatem wynika – podsumujmy – z zaryzykowanego przeze mnie „politycznego” czytania Dzienniczka? W historii Faustyny spotkanie z Chrystusem miłosiernym nie dokonało się poza narodem, kulturą, językiem Przede wszystkim daje ono odpowiedź na postawione na początku naszych rozważań pytania. Okazuje się, że w perspektywie życia i objawień mistyczki z Głogowca wspólnota narodowa, w której się rodzimy, wzrastamy i żyjemy, jest dla Boga bardzo ważna. W niej właśnie On nas spotyka i w tej naszej przyrodzonej egzystencji nas zbawia. W historii Faustyny spotkanie z Chrystusem miłosiernym nie dokonało się poza narodem, kulturą, językiem. Przeciwnie, to właśnie te kategorie stały się ramami nadprzyrodzonych rozmów i wynikających z nich ogromnych konsekwencji. Dalej: porządek polityczny, stworzony, ukazany i opowiedziany już przez starożytnych Greków (oíkos, ecclēsia, pólis), jest przestrzenią, w której w naturalny sposób realizuje się zarówno nasze człowieczeństwo, jak i nasza religijność. Oznacza to jednak, że liberalizm ukazuje nam błędne ścieżki realizacji politycznej przyszłości. Odpowiadamy nie tylko za samych siebie, swoją wolność, komfort i spokój, lecz także (a może przede wszystkim) za dobro realizowane przez całą społeczność, której jesteśmy nieodłączną wreszcie: przestrogi dla Polski jako całego kraju oraz szczególne miejsce naszej ojczyzny w modlitwach i wizjach Faustyny uzmysławiają nam, że dokonane na Sądzie Ostatecznym potępienie grzechu i zła będzie nie tylko osądem indywidualnym poszczególnych osób, ale również werdyktem dotyczącym całych narodów, państw, struktur i wspólnot politycznych. Chrystus – mówi nam mistyczka – pragnie miłości i pokoju, społecznego ładu i sprawiedliwości, ale drogą ku temu jest pełna wierność Bogu, jego zasadom i przykazaniom, pełnienie Jego woli. To fundamentalny warunek, jaki winien zostać zrealizowany:„Wiedz o tym, że to wiele kosztować cię będzie, dlatego napisz na czystej karcie te słowa: Od dziś we mnie nie istnieje wola własna, i przekreśl ją; a na drugiej stronie napisz te słowa: Od dziś pełnię wolę Bożą wszędzie, zawsze, we wszystkim. Nie przerażaj się niczym, miłość ci da moc i ułatwi wykonanie” (Dzienniczek, nr 372).Dzienniczek napisany przez Polkę, w Polsce i po polsku – z jego uniwersalnym obrazem Chrystusa miłosiernego – stanowi dla nas, mieszkańców tego pełnego paradoksów i sprzeczności kraju nad Wisłą, bardzo poważne wyzwanie. Prędzej czy później treści w nim zawarte nas osądzą. Jaki będzie ten ostateczny osąd Polski jako narodu? Dziś zależy to także od każdego z Jacek GrzybowskiTekst ukazał się w 10. numerze rocznika Teologii Politycznej pt. „Solidarność i miłosierdzie”.* * * [1] Warto jednocześnie zaznaczyć, że wizje nadprzyrodzone zawsze były przez Kościół katolicki traktowane z powagą, ale i ostrożnością. Tak też stało się z doświadczeniami siostry Faustyny Kowalskiej, którą zarówno spowiednik ks. Sopoćko, jak i przełożone zakonne wysyłali na badania psychiatryczne. W środowisku psychologów pojawiły się głosy o niezrównoważeniu psychicznym siostry Faustyny i tezy o jej neuropatii, odchyleniach psychicznych, psychozie maniakalno-depresyjnej lub schizoafektywnej, objawiającej się silnymi halucynacjami (zob. J. Strojnowski, Siostra od miłosierdzia, „Charaktery” 1999, nr 4, s. 40–42). Analizę zdrowia psychicznego autorki Dzienniczka dobrze przedstawia praca Tokarskiej CSSJ, Doświadczenie mistyczne a norma psychiczna na przykładzie świętej siostry Faustyny Kowalskiej (Lublin 2007, s. 268–295). Autorka precyzyjnie pokazuje, że z pism, tekstów i badań grafologicznych wyłania się postać zintegrowana, spójna osobowościowo, w której nie ma dysharmonii, formalizmu, histerii bądź innych zaburzeń psychicznych. Faustyna jawi się jako osoba autentyczna w swych postawach, odpowiedzialna, empatyczna, posłuszna, dająca dobre i racjonalne rady innym, umiejąca właściwie rozeznawać różne sytuacje, rozmowna, lubiana. W jej codziennych zachowania nic nie wskazywało na maniakalne zaburzenia psychiczne. Po długim czasie rozeznania i badania Kościół katolicki uznał prawdziwość jej objawień i zgodność z nauczaniem wiary, a ją samą uznał za godną szacunku, naśladowania i kultu, ogłaszając oficjalnie świętą 30 kwietnia 2000 roku. Zob. także: Czaczkowska, Siostra Faustyna. Biografia Świętej, Kraków 2012, s. 177.[2] Zaznaczmy od razu, że omawiany przeze mnie przypadek siostry Faustyny nie jest jedynym, który pokazuje zetknięcie nadprzyrodzonych treści z konkretną kulturą, językiem i narodem. Matka Boża z Guadelupe mówi do Indianina w jego narzeczu, Pani z Fatimy zwraca się do dzieci w dialekcie portugalskim, który one rozumieją, i wprost odnosi się do konkretnych narodów – Portugalii oraz Rosji.[3] Zob. Smith, Etniczne źródła narodów, tłum. M. Głowacka-Grajper, Kraków 2009, s. 233–237; M. Quesnel, P. Gruson, Biblia i jej kultura, Ząbki 2008, s. 32–33,127–160. Rozpatrując pochodzenie nazw obwołujących naród w językach, które w przeszłości kształtowały się na bazie języka łacińskiego, można dostrzec bezpośrednie nawiązania do relacji pokrewieństwa. Praźródłem angielskiego nation, francuskiego nation, niemieckiego Nation, włoskiego nazione, hiszpańskiego nación itd. jest łaciński termin natio. Starożytni Rzymianie tego terminu używali do oznaczenia bogini urodzin i urodzaju. Również w języku polskim termin „naród” ma swoje źródło w języku łacińskim. W początkach plemion słowiańskich nie był znany termin nascor. Trudno w tamtych czasach mówić nawet o odpowiednikach typowych wyrażeń, jak „ród”, „rodzić”, „porodzić”. W kulturze słowiańskiej, jak pisze A. Brückner, nazwa „ród” oznaczała szczęśliwy traf, powodzenie, pomyślność, przyrost, a również bożka szczęścia i losu. Dopiero w czasach średniowiecznej łaciny termin „ród” zaczęto utożsamiać z rodzeniem i pomnażaniem ludzkiej rodziny. Tak więc etymologicznie „naród” oznacza konkretną zbiorowość ludzi związanych więzią wspólnego, naturalnego pochodzenia, pochodzenia od jednego przodka. Polskie określenie narodu posiada bliskoznaczne terminy: „ród”, „rodzić się”. Podobne konotacje, związane z płodzeniem i rodzeniem, ma pojęcie łacińskie patria pochodzące od słowa pater (ojciec) i implikujące tym samym pojęcie patriotyzmu (umiłowania ojcowizny, ojczyzny). Ojcowizna, a potem ojczyzna są więc treściowo ściśle związane z rodzeniem. Por. A. Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa 2000, s. 460. Por. A. Kłoskowska, Kultury narodowe u korzeni, Warszawa 2005, s. 15. Eisenstadt zwraca uwagę, że często konstrukcja zbiorowej tożsamości ma bardzo wyraźne związki z płcią, a uwidacznia się to w takich wyrażeniach, jak „kraj macierzysty”, „ojcowizna”, „ojcowie narodu”, „ojcowie założyciele”. Zob. Eisenstadt, Utopia i nowoczesność, tłum. A. Ostolski, Warszawa 2009s. 67. Krytycznie wobec takiej semantyki narodowej uwikłanej w pojęcia ojca – matki i kategorie płciowości wypowiadają się między innymi: Maria Janion, Elżbieta Ostrowska, Agnieszka Graff, Katarzyna Gawlicz. Zob. szerzej: M. Janion, Niesamowita słowiańszczyzna, Kraków 2006; E. Ostrowska, Matki Polki i ich synowie [w:] Gender. Konteksty, red. M. Radkiewicz, Kraków 2004; K. Gawlicz, Płeć i naród [w:] Kobiety. Feminizm. Media, red. E. Zierkiewicz, I. Kowalczyk, Poznań 2005; N. Yuval-Davis, Gender and Nation, London 1998; A. Graff, Płeć i naród tu i teraz. Kilka uwag o genderowym i seksualnym wymiarze współczesnego polskiego nacjonalizmu [w:] Tożsamość i obywatelstwo w społeczeństwie wielokulturowym, red. Oleksy, Warszawa 2008.[4] Por. B. Malinowski, Plamię-naród i plemię-państwo [w:] Sto lat socjologii polskiej, red. J. Szacki, Warszawa 1995, s. 504–505. Podobnie uważa Clifford Geertz, Interpretacja kultur. Wybrane eseje, Kraków 2005.[5] Por. B. Gębski, Socjologiczne problemy identyfikacji tożsamości społecznej [w:] Filozofia tożsamości, red. J. Kojkoł, Gdańsk 2007, s. 246. Z kolei Tischner zaznacza, że ojczyzna to coś więcej niż naród. Nie każdy znajduje swą ojczyznę w narodzie, z którego pochodzi. Zob. J. Tischner, Polska jest ojczyzną, Paryż 1985, s. 109.[6] „Bo choć [Grecy] są wolni, nie są przecież bezwzględnie wolni; mają bowiem nad sobą pana, to jest prawo, którego lękają się jeszcze o wiele bardziej niż twoi [Kserksesie] poddani ciebie. Czynią w samej rzeczy to, co ono im nakaże; nakazuje zaś zawsze to samo: nie uciekać z pola walki przed żadną masą ludzi, lecz pozostać w szyku bojowym i zwyciężyć lub zginąć”. Herodot, Dzieje, księga VII, 104, tłum. S. Hammer. Zob. także: M. Nieć, Z genezy pojęcia obywatelstwa, „Państwo i Społeczeństwo” 2006, z. IV, nr 1, s. 28; Davies, Demokracja w Grecji klasycznej, tłum. G. Muszyński, Warszawa 2003, s. 110–115.[7] Por. Bartnik, Kiedy myślę: Naród, Radom 2003, s. 7–9; S. Wójcik, Naród Polski w publicystyce PRL, Lublin 2002, s. 15. Na temat roli i znaczenia politycznego greckiego polis zobacz: Hansen, Polis. Wprowadzenie do dziejów greckiego miasta-państwa w starożytności, Warszawa 2011; E. Voegelin, Świat polis, tłum. Czarnecki, Warszawa 2014. Krytycznie wobec tezy o źródłach narodowości w greckich strukturach politycznych wypowiadał się Koneczny, zob.: F. Koneczny, Prawa dziejowe, Komorów 1997, s. 343–345.[8] Por. Smith, Etniczne źródła narodów, dz. cyt., s. 324.[9] F. Koneczny, Prawa dziejowe, dz. cyt., s. 347; L. Gawor, O wielości cywilizacji. Filozofia społeczna Feliksa Konecznego, Lublin 2002, s. 156.[10] Zob. św. Tomasz z Akwinu, Sum. Theol., II–II, q. 101, a. 1.[11] Por. S. Ossowski, Z zagadnień psychologii społecznej, Warszawa 1967, s. 204–205.[12] Por. tenże, Analiza socjologiczna pojęcia ojczyzny [w:] tegoż, Z zagadnień psychologii społecznej, Warszawa 1967, s. 233; Lewellen, Antropologia polityczna. Wprowadzenie, tłum. A. Dąbrowska, T. Sieczkowski, Kraków 2010, s. 198. Oczywiście nie można pochopnie utożsamiać narodu z pojęciem ojczyzny. Taka korelacja czy wręcz synonimiczność następuje wtedy, gdy wspólnota narodowa zamieszkująca dany teren jest jednolita etnicznie. Wtedy naród egzystuje w ojczyźnie. Zob. S. Kowalczyk, Naród, państwo, Europa. Z problematyki filozofii narodu, Radom 2003, s. 33.[13] Zob. Bocheński, O patriotyzmie, Warszawa 1989, s. 9.[14] Jan Paweł II, Bądźcie dojrzali dojrzałością wiary i mocni mocą ducha. Przemówienie podczas spotkania z Polonią, 2 IX 1983 roku [w:] Jan Paweł II w Austrii i Szwajcarii, red. J. Sobiepan, Warszawa 1988, s. 86.[15] Wszystkie cytowane fragmenty Dzienniczka według wydania: Dzienniczek, Sługi Bożej siostry M. Faustyny Kowalskiej Profeski wieczystej Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, Wydawca Zgromadzenie SS Matki Bożej Miłosierdzia, Kraków-Łagiewniki 1983.[16] „Rozchodzi się z tego miejsca na całą naszą umiłowaną ojczyznę i na cały świat: Niech się spełnia zobowiązująca obietnica Pana Jezusa, że stąd ma wyjść iskra, która przygotuje świat na ostateczne Jego przyjście. Trzeba tę iskrę Bożej Łaski rozniecać. Trzeba przekazywać światu ogień Miłosierdzia. W Miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście! To zadanie powierzam wam, drodzy bracia i siostry, Kościołowi w Krakowie i w Polsce oraz wszystkim czcicielom Bożego miłosierdzia, którzy tu przybywać będą z Polski i z całego świata. Bądźcie świadkami miłosierdzia!”. Jan Paweł II, Homilia podczas mszy św. w Krakowie-Łagiewnikach, 17 sierpnia 2002 roku [w:] Jan Paweł II, Dzieła zebrane, t. IX, Kraków 2008, s. 903. Zob. także: A. Witko, Iskra Bożego Miłosierdzia, Kraków 2009; Czaczkowska, Papież, który uwierzył. Jak Karol Wojtyła przekonał Kościół do kultu Bożego Miłosierdzia, Kraków 2016; Cz. Ryszka, Z Łagiewnik o posłannictwie Polski, „Niedziela” 2006, nr 17, s. 19.[17] Zob. Listy świętej Siostry Faustyny, red. B. Piekut, Kraków 2005.[18] Zob. T. Wiścicki, Święta Faustyna, czyli wszystko nie tak, „Teologia Polityczna” 2016/2017, nr 9, s. 163.[19] Por. W. Seremak, Miłosierdzie Boże a nowa ewangelizacja. Znaki czasu, Lublin 2001, s. 308.[20] Zob. T. Wiścicki, art. cyt., s. 169.[21] Zob. Wspomnienia o świętej Siostrze Faustynie Kowalskiej ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, red. Siepak, Kraków 2013.[22] Zob. W. Jaeger, Paideia. Formowanie człowieka greckiego, tłum. M. Plezia, H. Bednarek, Warszawa 2001; Ch. Meier, Powstanie polityczności u Greków, tłum. Cichocki, Warszawa 2012; L. Strauss, Jerozolima i Ateny oraz inne eseje z filozofii politycznej, tłum. R. Mordarski, Kęty 2012; Toynbee, Hellenizm. Dzieje cywilizacji, tłum. A. Piskozub, Toruń 2002; Vernant, The Greeks, tłum. Ch. Lambert, T. Lavender Fagan, University of Chicago Press 1995; Vernant, Źródła myśli greckiej, tłum. J. Szacki, Gdańsk1996.[23] Tezę o tej politycznej intuicji tkwiącej w tekstach Faustyny zawdzięczam doktorowi Dariuszowi Karłowiczowi, który w czasie seminarium poświęconego czytaniu i omawianiu poszczególnych fragmentów Dzienniczka odczytywał ten, religijno-mistyczny przecież tekst, w grecko-społecznym kluczu. Za te przemyślenia, uwagi i spostrzeżenia jestem mu bardzo wdzięczny.[24] „Wtem rzekł mi Jezus: Patrz i zobacz rodzaj ludzki w obecnym stanie. I w jednej chwili ujrzałam rzeczy straszne: odstąpili kaci od Pana Jezusa, a przystąpili do biczowania inni ludzie, którzy chwycili za bicze i siekli bez miłosierdzia Pana. Byli nimi kapłani, zakonnicy i zakonnice, i najwyżsi dostojnicy Kościoła, co mnie bardzo zdziwiło, byli ludzie świeccy różnego wieku i stanu – wszyscy wywierali swą złość na niewinnym Jezusie. Widząc to, serce moje popadło w rodzaj konania. I kiedy Go biczowali kaci, milczał Jezus i patrzył się w dal, ale kiedy Go biczowały te dusze, o których wspomniałam wyżej, to Jezus zamknął oczy i cicho, ale strasznie bolesny wyrwał się jęk z Jego Serca. I dał mi Pan poznać szczegółowo, poznać Jezusa, ciężkość złości tych niewdzięcznych dusz. – Widzisz, oto jest męka większa nad śmierć Moją”. Dzienniczek, nr 445.[25] Por. W. Seremak, Miłosierdzie Boże a nowa ewangelizacja…, dz. cyt., Lublin 2001, s. 313.[26] Zob. Dzienniczek, nr 965, 1160, 1275, 1605.[27] Zob. M. Król, Lepiej już było. O luksusie wolności, niepamięci i trzech wartościach europejskich, Warszawa 2016, s. 32–36. Podobne intuicje, tylko innym językiem wyraża Andrzej Stasiuk: „Jaka demokracja?! Tu o najzwyklejszy egoizm idzie. O święty spokój, a nie o demokrację. O «daj mi zarabiać i kupować i odwal się ode mnie». Oczywiście bardzo trywializuję, ale wspierając się jedynie na kulcie dobrobytu i świętego spokoju, nie zatrzymamy fundamentalistycznego islamu. Każdy chce mieć nowego iPhone’a, ale nikt nie pójdzie umierać za iPhone’a. To jest sprzeczność: chcemy mieć to, co chcemy, ale nie damy się za to zabić, bo to w istocie nie jest warte śmierci, ponieważ jest… gówno warte”. A. Stasiuk, D. Wodecka, Życie to jednak strata jest, Warszawa 2015, s. 54.[28] Badania społeczne pokazują, że samotność jest dziś groźniejsza niż otyłość i nadciśnienie. Demencje, alkoholizm, depresje, paranoje, napady paniki i samobójstwa są znacznie częstsze, kiedy człowiek żyje w odosobnieniu. Dlatego chorobami naszego czasu są patologie ciała – bulimia, anoreksja, ortoreksja. Szczególny paradoks: pragnąc zarządzać całym światem, mamy problem z zarządzaniem naszą własną cielesnością.[29] Zob. M. Król, dz. cyt., s. 43–45.[30] Dzienniczek, nr 640; 709; 1767.[31] „I domagam się odwetu nie gdzieś tam, kiedyś, w wieczności, ale tu, na ziemi, muszę to koniecznie sam zobaczyć. Wierzyłem, więc chcę sam zobaczyć, a gdybym przedtem umarł, to niech mnie wskrzeszą, bo jeżeli to wszystko odbędzie się beze mnie, poczuję się zbyt skrzywdzony. Nie po to cierpiałem, żeby moje cierpienie i występki, i ja sam, służyły jako nawóz do użyźniania jakiejś przyszłej harmonii. Chcę zobaczyć na własne oczy, jak trwożliwa łania uśnie spokojnie obok drapieżnego lwa, a zamordowany wstanie i uściśnie mordercę. Chcę być tu, gdy wszyscy dowiedzą się naraz, po co to wszystko tak było. Na tym pragnieniu opierają się wszystkie religie, a ja wierzę. Ale dzieci, co ja z nimi wówczas pocznę? Oto pytanie, którego nie mogę rozstrzygnąć. Setny raz powtarzam – pytań jest wiele, lecz wziąłem tylko sprawę dzieci, ponieważ ten przykład najlepiej wyjaśnia, co chcę powiedzieć. Słuchaj, jeżeli wszyscy powinni cierpieć, aby cierpieniem okupić wieczną harmonię, to co tu robią dzieci, powiedz mi, proszę? Zupełnie nie mogę zrozumieć, czemu one mają cierpieć i dlaczego mają cierpieniem okupić harmonię? Dlaczego one też stały się mierzwą do użyźniania jakiejś przyszłej harmonii? Rozumiem, że ludzie mogą być solidarni w grzechu, rozumiem solidarność w odwecie, ale przecież dzieci nie mogą być z nami solidarne w grzechu, a jeżeli jest prawdą, że i one muszą odpowiadać za grzechy swoich ojców, to ta prawda jest nie z tego świata i dla mnie niepojęta. Może wprawdzie jakiś dowcipniś utrzymywać, że dziecko także kiedyś dorośnie i zdąży grzeszyć, a więc i ono powinno być karane, ale przecież tamten dzieciak nie dorósł, zaszczuto go psami, gdy miał osiem lat. O, Alosza, ja nie bluźnię! Wyobrażam sobie doskonale, jaki dreszcz powszechnej radości przeniknie cały wszechświat, gdy wszystko na niebie i na ziemi zleje się w jeden pochwalny hymn i wszystko, co żyło i żyje, zawoła: «Sprawiedliwe są zrządzenia Twoje, Panie, bo objawiłeś nam wreszcie drogi Twoje!». A kiedy matka zamordowanego dziecka uściśnie mordercę i wszyscy troje zawołają ze łzami: «Sprawiedliwe są zrządzenia Twoje, o Panie», wówczas nastąpi korona poznania i wszystko się wyjaśni. I w tym właśnie sęk, ja takiego rozwiązania przyjąć nie mogę. Dopóki jeszcze żyję na ziemi, sprzeciwiam się temu. Widzisz, Alosza, może się istotnie tak zdarzyć, że kiedy sam dożyję tej chwili, albo zmartwychwstanę, żeby ją zobaczyć, to może i ja zawołam, patrząc na matkę, ściskającą kata jej dziecka: «Sprawiedliwe są zrządzenia Twoje, o Panie», ale ja nie chcę wtedy wołać. Póki jeszcze czas, odsuwam się, a więc rezygnuję całkowicie z najwyższej harmonii. Niewarta nawet łezki tego zamęczonego maleństwa, które biło się piąstkami w pierś i modliło się w smrodliwej kloace nieodkupionymi łezkami «do Bozi». Niewarta, ponieważ te łezki są nieodkupione. Muszą być odkupione, bo inaczej harmonia jest niemożliwa. Ale czym, czym je odkupisz? Czy to możliwe? Czy tym, że będą pomszczone? Ale na co mi pomsta, na co mi piekło dla katów, co tu piekło może naprawić, skoro tamci są już umęczeni? I jaka tu może być harmonia, jeśli istnieje piekło: ja chcę przebaczyć i chcę uściskać, nie chcę, aby dłużej cierpiano. I jeżeli cierpienia dzieci mają dopełnić sumy cierpień, która jest niezbędna do kupienia prawdy, to z góry twierdzę, że cała ta prawda nie jest warta takiej ceny. Nie chcę wreszcie, aby matka uścisnęła kata, który zaszczuł psami jej syna! Ona nie śmie mu przebaczyć! Jeżeli chce, to niech przebaczy za siebie, niech mu przebaczy swoje wielkie macierzyńskie cierpienie, lecz nie ma prawa przebaczyć cierpienia swego dziecka, nie śmie przebaczyć oprawcy, choćby mu sama ofiara przebaczyła! A jeżeli tak, jeżeli nie śmieją przebaczyć, to gdzie ta harmonia? Czy istnieje na całym świecie istota, która by mogła i miała prawo przebaczyć? Nie chcę harmonii, nie chcę z miłości do człowieka. Chcę raczej zostać z nie pomszczonymi cierpieniami. Wolę zostać przy swoich nie pomszczonych cierpieniach, przy oburzeniu, choćbym i nie miał racji. Za drogo zresztą oceniono harmonię, tyle płacić za wejście, to nie na naszą kieszeń. Dlatego chcę jak najprędzej oddać bilet. Jeżeli jestem uczciwym człowiekiem, powinienem go oddać jak najprędzej. To właśnie czynię. Nie, Boga nie przyjmuję, tylko zwracam mu z szacunkiem bilet”. F. Dostojewski, Bracia Karamazow, tłum. A. Wat, Kraków 2010, s. 246.[32] Zob. T. Wiścicki, dz. cyt., s. 170.[33] H. Krzeczkowski, Proste prawdy: szkice wybrane, Warszawa 1996, s. 348. Zob. także: A. Bullock, Hitler i Stalin. Żywoty równoległe, t. 1, tłum. J. Mianowski, F. Pastusiak, Warszawa 1994; T. Cyprian, J. Sawicki, Nie oszczędzać Polski!, Warszawa 1965; Niekrasz, Dwaj jeźdźcy Apokalipsy, Warszawa 2000.[34] Już w XIX wieku wyrażało tę tezę środowisko romantycznego ożywienia religijnego zakonu zmartwychwstańców i było ono obecne w objawieniach Rozalii Celakówny. Ks. Semeneko pisał, że posłannictwo narodu polskiego jest w jakiś sposób szczególne, i choć nie jest to naród lepszy od innych, to jednak przeznaczony do szczególnego celu, mając w oczach Bożych swoją własną drogę do świętości. Zob. S. Urbański, Zatopieni w Bogu. Mistycy polscy, Warszawa 1999; P. Semenenko, Kazania przygodne, t. 1, Kraków 1923, s. 109; Społeczeństwo teologiczne. Polska teologia narodu 966-2016, red. P. Rojek, Kraków 2016, s. 130, 145.[35] „Trzeba przebłagać Ojca za grzechy [Polski]”, nr 714; „Matka Boża z obnażoną piersią i zatkniętym mieczem, rzewnymi łzami płacząca zasłaniała nas przed straszną karą Bożą. Bóg chce nas dotknąć straszną karą, ale nie może, bo nas zasłania Matka Boża. Lęk straszny przeszedł przez moją duszę, modlę się nieustannie za Polskę, drogą mi Polskę, która jest tak mało wdzięczna Matce Bożej. Gdyby nie Matka Boża, na mało by się przydały nasze zabiegi. Pomnożyłam swoje wysiłki modlitw i ofiar za drogą Ojczyznę, ale widzę, że jestem kroplą wobec fali zła”, nr 686; „Jezu nie patrz na grzechy nasze”, nr 286; „Często się modlę za Polskę, ale widzę wielkie zagniewanie Boże na nią, iż jest niewdzięczna”, nr 1188; „Widziałam gniew Boży ciążący nad Polską. I teraz widzę, że jeśliby Bóg dotknął kraj nasz największymi karami, to byłoby to jeszcze Jego wielkie miłosierdzie, boby nas mógł ukarać wiecznym zniszczeniem za tak wielkie występki. Struchlałam cała, jak mi Pan choć trochę uchylił zasłony”, nr 1533.[36] Grzegorz Górny zwraca uwagę na to szczególne słowo – „jeżeli”. Wezwanie Jezusa nie ma charakteru deterministycznego lecz warunkowy. To nie jest rozkaz, to propozycja – można ja przyjąć bądź odrzucić. Bóg podpowiada, która postawa jest najlepsza, to jednak niczego nie nakazuje – apeluje do wolnej woli, pozostawiając zawsze ludziom, społecznościom, narodom swobodę działania. Zob. G. Górny, Tam, gdzie Bóg ma jeszcze swoją ojczyznę, w: Podnieście głowy!, red. A. Pawlik-Regulska, A. Dębska, Warszawa 2017, s. 43.[37] W środkach masowego przekazu, zwłaszcza w Internecie, łatwo dziś wykpić, wyszydzić i zohydzić wszystko, co ma związek z religią, Kościołem i prawdami wiary. Jeśli każdy grzech jest obrazą Boga, to także każdy grzech powoduje winę, która – w imię sprawiedliwości – domaga się kary. Nie powinno zatem dziwić, że kiedy siostrze Faustynie dane było poznać grzechy świata popełnione w jednym tylko dniu, zemdlała z przerażenia (por. Dzienniczek, nr 926, był to rok 1937). Pytała wtedy Pana Jezusa, „jak może znieść tyle występków i różnych zbrodni, i nie karze ich?”. Odpowiedź Jezusa jest wyrazem niepojętego wręcz dla nas Bożego Miłosierdzia: „Na ukaranie mam wieczność, a teraz przedłużam im czas miłosierdzia” (Dzienniczek, nr 1160). Od tych mistycznych rozmów i wizji minęło prawie 80 lat. Z ogromnym smutkiem uzmysławiamy sobie, co zobaczyłaby mistyczka obecnie – ile grzechów i jakie popełnia się codziennie w naszych czasach.[38] Por. J. Żukowski, Obrazy ojczyzny, „Ethos. Kwartalnik Instytutu Jana Pawła II KUL” 2010, z. 92, nr 4, s. 256.[39] Jubileuszowy Akt Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana, będący rodzajem przymierza narodu z Bogiem, został uroczyście proklamowany 19 listopada 2016 roku w bazylice Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. Obecny był Episkopat Polski, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda, pani premier Beata Szydło, marszałkowie Sejmu, Senatu, członkowie rządu, politycy i około 100 tysięcy wiernych. Następnego dnia akt ten został powtórzony we wszystkich kościołach w Polsce. Biskupi w specjalnym liście napisali: „Trzeba natomiast uznać i przyjąć Jego królowanie, poddać się Jego władzy, która oznacza moc obdarowywania nowym życiem, z perspektywą życia na wieki. Realizacja zadania zakłada przyjęcie tego, co Jezus daje, domaga się życia Jego miłością i dzielenia się Nim z innymi. Chodzi o umiłowanie Jezusa do końca, oddanie Mu swego serca, zawierzenie Mu naszych rodzin, podjęcie posługi miłości miłosiernej i posłuszeństwo tym, których ustanowił pasterzami”. List Episkopatu Polski na Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata.[40] Biskupi portugalscy w 1931 i 1938 roku biorąc z całą powagą wezwania orędzia fatimskiego dokonali poświęcenia Portugalii Najświętszemu Sercu Maryi. Siostra Łucja zaświadczyła potem, że właśnie dzięki temu jej kraj nie doznał wojny domowej (jak sąsiednia Hiszpania) jak i uniknął II wojny światowej, która spustoszyła przecież właściwie całą Europę. Objawienia fatimskie sprawiły, że w Portugalii ożyło myślenie w kategoriach nadprzyrodzonych, zawarto traktat z Bogiem przez wstawiennictwo Maryi, co odmieniło losy portugalskiej wspólnoty. Zob. G. Górny, Tam, gdzie Bóg ma jeszcze swoją ojczyznę, dz. cyt., s. 26-27. Zostań mecenasem Teologii Politycznej. Prowadzimy codziennie aktualizowany portal, wydajemy tygodnik, rocznik, książki najwybitniejszych filozofów i myślicieli, współpracujemy z uczonymi, pisarzami i artystami. Prowadzimy projekty naukowe i kulturalne. Jesteśmy współzałożycielami Instytutu Kultury św. Jana Pawła II na rzymskim uniwersytecie Angelicum. (KLIKAM, BY DOŁĄCZYĆ DO GRONA MECENASÓW TEOLOGII POLITYCZNEJ). Wizja końca świata. Wizja kary wiszącej nad ludźmi, jeśli się nie nawrócą. Wizje dotyczące przyszłości Polski, której proroczej mocy już doświadczyliśmy w naszej historii. Wizja piekła, gdzie będą cierpieć grzesznicy. I wreszcie wizja niezgłębionego bogactwa miłosierdzia Bożego będącego dla nas jedynym ratunkiem!

Siostra Faustyna Kowalska zmarła 5 października 1938 roku w Krakowie. Była znaną mistyczką. Wedle jej wizji nasza cywilizacja ulegnie zagładzie, a teraz potwierdzają to badania NASA! Święta siostra Faustyna jest autorką słynnego Dzienniczka, w którym spisała swoje duchowe i mistyczne objawienia. Jedno z nich zaczyna się właśnie spełniać! Mowa o proroctwie końca świata, które zapoczątkuje widok krzyża na niebie. Na orbicie ziemskiej pojawił się nowy księżyc! Nowy obiekt nosi nazwę 2014 PL339 i jest asteroidą. Obiega Słonce w ciągu roku ziemskiego i jest stosunkowo blisko Ziemi, co czyni go nowym satelitą naszej planety! Na razie obiekt jest okrągły, ale z każda minutą bardziej przypomina krzyż! Już widać, jak formują się ramiona. Zobacz: ŚWIĘTOKRADZTWO! Matka Boska i Jezus jako LALKI BARBIE! [ZDJĘCIA] Proroctwo Faustyny mówi jasno o asteroidzie, która z kuli przeistoczy się w krzyż olśniewający Ziemię!Jak do tego dojdzie "z krzyża (...) popłynie wielkie światło, które oświeci Ziemię do dnia ostatecznego". Ludzie zaczną panikować, "księża zaczną masowo spowiadać grzeszników, dzięki czemu większość ludzkości zostanie zbawiona". Czyli w zasadzie nie ma się czego obawiać

Jan Paweł II. O Bożym Miłosierdziu i św. Faustynie ks. Piotr Szweda MS: Ufam. Śladami świętej Siostry Faustyny Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń: Święta Faustyna Kowalska. Seria: Święci uśmiechnięci Eliza Piotrowska: Świętej Faustyny rozmowy z Bogiem ks. Piotr Szweda MS: Cuda świętej Siostry Faustyny. Świadectwa i modlitwy Kategorie: Książki / religia Typ okładki: miękka okładka Wydawca: Rafael Dom Wydawniczy Wymiary: 14x 21 EAN: 9788367043939 Ilość stron: 248 Data wydania: 2022-04-04 Jest to data ukazania się towaru w danej wersji na rynku Zamówienia:0 - 99 PLN>99 PLNCzas dostawy: Odbiór osobisty w księgarni 0 zł0 zł1 dzień roboczy InPost Paczkomaty 24/7 (Płatność online) zł0 zł1-2 dni robocze InPost Paczkomaty - Paczka w Weekend (Płatność online) zł0 zł1-2 dni robocze Poczta Polska (Płatność online) zł0 zł3-5 dni roboczych Poczta Polska (Płatność za pobraniem) zł0 zł3-5 dni roboczych Kurier UPS (Płatność online) zł0 zł1 dzień roboczy Kurier UPS (Płatność za pobraniem) zł0 zł1 dzień roboczy Wysyłka zagranicznaSprawdź szczegóły > 28,00 zł 29,90 zł Oszczędzasz 1,90 zł Wizja końca świata. Wizja kary wiszącej nad ludźmi, jeśli się nie nawrócą. Wizje dotyczące przyszłości Polski, której proroczej mocy już doświadczyliśmy w naszej historii. Wizja piekła, gdzie będą cierpieć grzesznicy. I wreszcie wizja niezgłębionego bogactwa miłosierdzia Bożego będącego dla nas jedynym ratunkiem! Katolicki dziennikarz śledczy ujawnia i w sposób przystępny przedstawia naszym czytelnikom wizje św. Siostry Faustyny oraz związane z nimi objawienia. Wobec obecnych światowych wydarzeń nie można przejść obok nich obojętnie… Zamieszczenie recenzji nie wymaga logowania. Sklep nie prowadzi weryfikacji, czy autorzy recenzji nabyli lub użytkowali dany produkt.
Proroctwa, wizje, charyzmaty świętej Faustyny - Bejda Henryk, w empik.com: 29,90 zł. Przeczytaj recenzję Proroctwa, wizje, charyzmaty świętej Faustyny.
„Miłość i Miłosierdzie” – taki tytuł nosi najnowszy film Michała Kondrata. Opowiada historię św. siostry Faustyny Kowalskiej – zakonnicy, której wizje i misja przyczyniły się do rozpropagowania – w znanej nam dziś formie – kultu Bożego Miłosierdzia. Film odpowiada na pytanie co łączy Całun Turyński i obraz Jezusa Miłosiernego. Na ekrany polskich kin „Miłość i Miłosierdzie” wejdzie 29 roli św. siostry Faustyny zobaczymy Kamilę Kamińską, nagrodzoną za najlepszy debiut aktorski na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 2017 roku.„Miłość i Miłosierdzie” to niezwykła opowieść o polskiej zakonnicy, siostrze Faustynie – uznanej za świętą przez papieża Jana Pawła II, mistyczce i wizjonerce, która w swoim życiu stanęła przed wykonaniem bardzo ważnej misji. Obraz ukazuje nieznane do tej pory fakty i przybliża widzom historię rozwoju kultu Bożego Miłosierdzia, który zyskał popularność na całym i przepełnione wiarą życie siostry Faustyny Kowalskiej zmienia się pewnego dnia nieodwracalnie. Oczom zakonnicy ukazuje się bowiem Jezus Chrystus, który zleca jej misję głoszenia prawdy o Jego Miłosierdziu i przygotowania świata na jego ostateczne przyjście. Zadanie to wydaje się niemożliwe do zrealizowania, ale siostra Faustyna zrobi wszystko, aby je łączy całun turyński i cudowny Polski obraz? Klucz do największej tajemnicy wiary. Na światło dzienne wychodzą kolejne dowody na to, że zakonnica naprawdę widywała Jezusa. Po przeprowadzeniu badań naukowych, okazuje się, że podobizna Chrystusa widoczna na obrazie namalowanym według jej wskazówek jest identyczna z rysami twarzy i sylwetką uwiecznionymi na całunie turyńskim. Działalność polskiej zakonnicy daje początek kultowi Bożego Miłosierdzia (w znanej dziś formie), który czczony jest przez setki milionów osób na wszystkich kontynentach świata.„Jednym z fascynujących faktów jest historia wileńskiego obrazu, przedstawiającego objawiony wizerunek Chrystusa – tożsamy, jak się okazuje, z Całunem Turyńskim i sławną chustą z Oviedo. Obraz, przy którego malowaniu uczestniczyła Faustyna jest jednym z nielicznych źródeł wiedzy o tym jak wyglądał Zbawiciel. W filmie przedstawiamy badania naukowe na ten temat. Innym jest na przykład zaskakująca historia malarza pierwszego obrazu Jezusa Miłosiernego – Eugeniusza Kazimirowskiego. Również mało kto wie, że w przestrzeni publicznej obraz wileński możemy oglądać dopiero od 2003 roku. Film ukazuje to, co działo się z nim przez te wszystkie lata i co śmiało możemy nazwać historią detektywistyczną” – opowiada reżyser, Michał spotkanie siostry Faustyny i Jezusa zostało potwierdzone przez wielu papieży, w tym Jana Pawła II, który 30 kwietnia 2000 roku oficjalnie uznał ją za świętą i ustanowił święto Bożego Miłosierdzia, którego w wizjach siostry Faustyny domagał się sam roli głównej zobaczymy Kamilę Kamińską – nagrodzoną za najlepszy debiut aktorski na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 2017 roku za rolę w filmie „Najlepszy”. W obrazie „Miłość i Miłosierdzie” wystąpili również: Maciej Małysa, który zagrał u boku samego Johna Voighta w głośnym filmie „Jan Paweł II” oraz Janusz Chabior – znany szerokiej widowni chociażby z produkcji „Wołyń”. Reżyserem jest Michał Kondrat – twórca produkcji „Dwie Korony” poświęconej historii o. Maksymiliana „Miłość i Miłosierdzie” rzuca też nowe światło na prawdę o Bożym Miłosierdziu. Boże Miłosierdzie jest czczone na wszystkich kontynentach przez setki milionów osób, jednak większość chrześcijan nadal nie zdaje sobie sprawy z potęgi przesłania, które Jezus przekazał ludzkości za pośrednictwem s. Faustyny Kowalskiej, prostej polskiej zakonnicy. Dziś już mniejszą rolę w objawieniu światu prawdy o Bożym Miłosierdziu odegrał bł. Ks. Michał Sopoćko, wybitny kapłan i spowiednik wizjonerki. Był one bezpośrednio związany z tajemnicą objawień Jezusa Miłosiernego. Bóg wyznaczył dla niego niezwykle ważną rolę – realizację misji przekazanej siostrze Faustynie. Temu dziełu poświęcił on niemalże całe swe życie. Film zawiera nieznane lista ks. Michała Sopoćki.„Wspaniały film ukazujący Boże Miłosierdzie” – Salvatore De Giorgi, Arcybiskup Palermo.„Film wzruszył mnie głęboko” – ks. Kazimierz Chwałek MIC, prowincjał Zgromadzenia Księży Marianów w USA.„Ujmujący” – ks. Michał Król, SJ.„Miłość i Miłosierdzie”Gatunek: historyczny/dramat/religijnyProdukcja: Polska 2019Reżyseria i scenariusz: Michał Kondrat („Dwie korony”)Produkcja: Fundacja Filmowa im. św. Maksymiliana Kolbe, TVPObsada: Kamila Kamińska („Najlepszy”, „Listy do M. 3”), Maciej Małysa („Pod Mocnym Aniołem”, „Jan Paweł II”, „Prawo ojca”), Janusz Chabior („Klecha”, „Kobiety Mafii”, „Botoks”, „Wyklęty”, „Wołyń”), Remigiusz Jankowski („Wołyń”, „Generał Nil”), Piotr Cyrwus („Pan Tadeusz”, „Bóg w Krakowie”, „Wyklęty”), Jacek Borkowski („Na plebanii w Wyszkowie”, „Czarna plaża”), Tadeusz Chudecki („Dwie korony”, „Chemia”, „Miasto 44”).Drogi Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj. . 205 360 475 155 350 405 219 128

wizje siostry faustyny o polsce